Podnieca ich warkot motoru

Fot. Klaudia Bochenek
Łukasz Orłowski kocha ciężkie motocykle. Marzy, by mieć kiedyś swojego własnego harleya.
Łukasz Orłowski kocha ciężkie motocykle. Marzy, by mieć kiedyś swojego własnego harleya. Fot. Klaudia Bochenek
Jako mali chłopcy marzą o szybkiej jeździe. Kiedy dorastają, pierwsze zarobione pieniądze wydają na maszynę.

Tak zrobił Ryszard Rawluk z Nysy. Motory pasjonowały go od dzieciństwa, ale zawsze albo nie było pieniędzy, albo rodzice zabraniali jeździć, bo to niebezpieczne. - Nawet jak już się usamodzielniłem, żona stwierdziła, że wolałaby, żebym skakał na spadochronie, niż jeździł motorem - wspomina Rawluk. - Na niewiele się to jednak zdało. Chęć spełnienia szczenięcych marzeń była silniejsza od argumentów małżonki.

- W 1989 roku taki cagiwa elefant ducati
wygrał rajd Paryż - Dakar
- mówi Ryszard Rawluk.

Zaczął od hondy CX 500, później było suzuki 650 i 750. Wystarczało do 1989 roku. Wtedy dowiedział się, że w rajdzie Paryż - Dakar jako pierwszy na metę dojechał mało znany cagiwa elefant ducati. Rawluk zrozumiał wtedy, że jak motor to tylko włoski ducati.

Rozwiązania techniczne w ducati są nietypowe, daleko odbiegają od standardu. - Silnik dwucylindrowy, w układzie V pod kątem 90 stopni - wylicza Rawluk. - Ciekawostką jest to, że sprzęgło w ducati jest suche. Takie rozwiązanie stosuje się wyłącznie w maszynach biorących udział w zawodach sportowych. Co tu dużo mówić - nawet harleyowcy wiedzą, że ducati to porządny motocykl. A oni na motorach znają się chyba najlepiej...

O harleyu marzy Łukasz Orłowski. Na razie ma yamahę SR. To jego trzeci motocykl. Pierwsza była "emka", wcześniej szalał na cudzych maszynach gdzieś na osiedlowym podwórku z kolegami.
- Motoryzacją pasjonowałem się od łebka. Koledzy jeździli na junakach, a ja im zazdrościłem - wspomina Łukasz. - Zacząłem uczyć się mechaniki samochodowej, a później poznałem Bola, który nauczył mnie wszystkiego od podstaw. Miał wielką wiedzę i umiejętności. Do salonu, w którym razem pracowaliśmy, przyjeżdżali ludzie z całej Polski, a nawet Europy.
Bolo zginął tragicznie rok temu. Jechał na motorze, kierowca samochody nie zauważył motocyklisty. - Był moim mistrzem. Teraz staram się kontynuować to, co wspólnie zaczęliśmy. Na pewno byłby zadowolony - twierdzi Łukasz.

Zmorą motocyklistów są właśnie "samochodziarze". Orłowski i Rawluk zgodnie przyznają, że jeśli ma się odrobinę rozumu w głowie, motor jest bezpieczny. Gorzej, gdy na drodze pojawiają się samochody. - Kierowcy nas nie zauważają, czują się najważniejsi na szosie - przyznają motorowi pasjonaci.
Dlaczego motor? - Lubię czuć wiatr na twarzy, przesuwające się wokół krajobrazy, bezpośredni kontakt z naturą - wylicza Łukasz. - Polubiłem nawet aromat spalin i benzyny. Najmilszym dźwiękiem jest warkot silnika. Fajnie jest poczuć, jak cały wibruje, gdy odkręcam manetkę. Wbrew pozorom nie osiągi nie są tu najważniejsze. Sto dwadzieścia w zupełności mi wystarcza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska