Ojcze Święty, Nysa Ci dziękuje

Klaudia Bochenek [email protected]
Mszę polową odprawiono wczoraj na miejskim stadionie. Blisko 5 tysięcy wiernych dziękowało Janowi Pawłowi II za pontyfikat.

W Nysie żałoba narodowa zakończyła się dopiero w niedzielę. Smutny okres zamknęła dziękczynna msza święta, celebrowana przez prałata Mikołaja Mroza. Proboszcz największej nyskiej parafii w swoim kazaniu nawiązał do piątkowych uroczystości pogrzebowych, podczas których wiatr zamknął ułożone na trumnie Jana Pawła II Pismo Święte.

- Nasze życie jest jak księga - mówił proboszcz Mróz. - Codziennie zapisujemy w niej swoje zmagania, uczynki, dobre i złe słowa. Ważne jest, abyśmy dbali o treść, jaka znajdzie się na jej kartach. Przyjdzie bowiem taki moment, że księga bezpowrotnie zamknie się. Wtedy nie będziemy mogli już niczego zmienić ani dopisać. Księga Ojca Świętego zamknęła się wraz z Pismem Świętym, ułożonym na trumnie.
Kazania wysłuchało kilka tysięcy wiernych. Przybyli całymi rodzinami. W mszy uczestniczyli nie tylko parafianie z Nysy. Autobusy komunikacji miejskiej za darmo dowiozły bowiem mieszkańców wszystkich sołectw. Pojawili się także reprezentanci innych miejscowości w powiecie.

Z powodu deszczu do ostatniej chwili nie było pewne, czy msza się odbędzie.
- Jeszcze w sobotę na zalanym deszczówką stadionie taplały się kaczki - mówiła Edyta Bednarska-Kolbiarz, rzecznik nyskiej gminy, która była współorganizatorem mszy polowej. - Ustawiliśmy pomosty na murawie, ale była obawa, że w niedzielę też będzie lało i ludzie nie przyjdą. Dziś myślę, że nawet deszcz nie przeszkodziłby nysanom, którzy wspólnie chcieli pomodlić się za zmarłego papieża.
Jedną z osób, które złożyły hołd Janowi Pawłowi II, był Jacek Kołodziej z Nysy: - Chociaż nasz papież odszedł, na zawsze pozostanie w moim sercu. On i Jego radosne przesłanie - tłumaczył nysanin, który na mszę wybrał się wraz ze swoją 5-miesięczną córką Paulinką.
Z uczestnictwa w gigantycznej eucharystii zadowolona była także Beata Płachta z Nysy. Na stadion przy ul. Kraszewskiego przyszła ze swoją nastoletnią córką Agnieszką i 6-letnim synem Przemkiem.

- Taka modlitwa była mi potrzebna - zapewniała pani Beata. - Papież pewnie też by się ucieszył. Przez cały swój pontyfikat nawoływał do pojednania i modlitwy. Dziś cały świat spełnia jego marzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska