Nareszcie jestem potrzebna

Krzysztof Strauchmann [email protected]
- Żadna robota nie hańbi - zapewnia Teresa Kieler z Podlesia, która po 11. latach przerwy dostała pracę w miejskiej toalecie w Głuchołazach.

"50 plus" szansą dla bezrobotnych
Stowarzyszenie Bezrobotnych Ziemi Nyskiej zawarło umowę z Powiatowym Urzędem Pracy i w ramach programu "50 plus" dostało dofinansowanie do tworzonych nowych miejsc pracy. Za pieniądze z PUP szalety w Głuchołazach zostały wyremontowane, wyposażone w nowe urządzenia sanitarne, lustra, umywalki i ubikacje. Przez 8 miesięcy urząd będzie dokładał po 400 złotych do pensji wszystkich trzech pracownic.
Ponadto stowarzyszenie zatrudnia 4 osoby do obsługi parkingu przy nyskim szpitalu i - sezonowo - pracowników do obsługi parkingów w Otmuchowie i Korfantowie. Niebawem uruchomi nowy parking płatny w Głuchołazach, obok targowiska (potrzebne będą dwie osoby do pracy). Pośredniczy też w zatrudnianiu pracowników sezonowych i w pracy "au pair" dla młodzieży wyjeżdżającej za granicę.

Pięćdziesięciopięcioletnia pani Teresa w głuchołaskim szalecie miejskim urzęduje od początku tygodnia. Zatrudniło ją Stowarzyszenie Bezrobotnych Ziemi Nyskiej, które wygrało przetarg na prowadzenie trzech toalet publicznych i przyjęło trzy panie w wieku powyżej 50 lat. Nowe miejsca pracy dla takich osób dofinansowuje urząd pracy.
- Żadna praca nie hańbi, choć każda męczy - śmieje się Teresa Kieler spod Głuchołaz. - Tutaj jest bardzo czysto. Zresztą charakter pracy mi nie przeszkadza. Byłam już w takim dołku, że mogłabym nawet ulice zamiatać - przyznaje szczerze.

W 1994 roku pani Teresa straciła posadę w przędzalni Froteksu w Podlesiu. Jak opowiada - z powodu problemów zdrowotnych, bo zbyt często chodziła na zwolnienie lekarskie. Potem były dwa lata na zasiłku i dziewięć lat bez żadnych zarobków.
- Gdyby nie Stowarzyszenie Bezrobotnych pewnie dalej bym wegetowała. Wszędzie szukają ludzi młodych, operatywnych, ze znajomością języków obcych - żali się Teresa Kieler. - Jeden z pracodawców nawet powiedział mi wprost, że jestem za stara. Za stara do pracy, za młoda na emeryturę. Było mi przykro, bo czułam się bezużyteczna.

To było 9 chudych lat w życiu pani Teresy. Czasem brakowało nawet na chleb. Utrzymywali się ze skromnej pensji męża, który w tym roku przechodzi na emeryturę. Jak było zupełnie źle, dzwoniła do dorosłego syna w Opolu i prosiła: "Synku, ratuj!". Pomagał i jeszcze sam mówił, że spłaca dług wobec rodziców.
Kiedyś zatrudnił ją próbnie do sprzątania właściciel jednego z lokalnych ośrodków wypoczynkowych. Pracowała nawet po 12 godzin, a szef pensję dawał wedle humoru. Najwyżej 150 złotych za miesiąc.
Los uśmiechnął się do Teresy Kieler trzy tygodnie temu. Przypadkowo, na przystanku autobusowym dowiedziała się od znajomej, że Stowarzyszenie Bezrobotnych Ziemi Nyskiej będzie prowadzić miejskie ubikacje i że szukają osób w wieku przedemerytalnym. Poszła do pośredniaka na rozmowę. Okazało się, że świetnie nadaje się do tej pracy. Umowę podpisała na dwa lata. Cieszy się, bo po roku uzyska prawo do wcześniejszego przejścia na emeryturę. Ma zamiar skorzystać. Wreszcie może spojrzeć w przyszłość z optymizmem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska