Zabytki prosto z chodnika

Krzysztof Strauchmann [email protected]
Na pierwszą w Głuchołazach giełdę staroci i osobliwości w niedzielę przyjechało 14 kolekcjonerów i antykwariuszy.

Jestem z Opola i czuję sentyment do Opolszczyzny, dlatego przyjechałem - tłumaczy Edward Maliszewski, który kolekcjonuje starocie od 30 lat.
Zbieracze i handlarze staroci przyjechali do Głuchołaz ciekawi nowego miejsca i miejscowej klienteli, choć w niedzielę większe giełdy organizuje Świdnica i Kraków.

- To stare miasto. Może coś tutaj sam kupię, jeśli mieszkańcy wyciągną ze strychów stare przedmioty - mówi Michał Łuczak, antykwariusz z Wrocławia. Rano zaproponowano mu kupienie starych mebli. Handel starociami to trudny biznes. Stary bibelot to coś delikatnego, zawsze może się stłuc czy uszkodzić. Na jarmarkach dokuczają też złodzieje. Przy wycenianiu kupowanych rzeczy liczy się doświadczenie, umiejętność identyfikacji najdziwniejszych nawet przedmiotów czy części urządzeń. O wszystko można się targować. Poza filatelistyką i numizmatyką nie ma żadnych katalogów z cennikami. Jeszcze trudniej trafić w gusty klientów, bo na tym rynku nie ma wyraźnych tendencji. Generalnie ludzie kupują drobiazgi kosztujące do 100 złotych. Są jednak klienci gotowi zapłacić pieniądze za coś wyjątkowo cennego. Tylko że tacy trafiają się rzadko.
- Sprzedających jest teraz więcej niż kupujących. Bieda zmusiła ludzi do tego, że wyciągają rupiecie ze starych domów. Ciekawe rzeczy można znaleźć w czasie rozbiórki budynków. Nie brakuje też poszukiwaczy skarbów z wykrywaczami metali, choć to jest zabronione - opowiada Maliszewski.

Na polski rynek starych i zabytkowych przedmiotów trafia coraz więcej przedmiotów z Niemiec i Holandii.
- Kupujemy w Niemczech nawet to, co było kiedyś wywiezione z Polski - opowiada Elżbieta Łuczak. - Tam można kupić taniej niż u nas i sprzedać w Polsce z zyskiem.
Głuchołazy się bawiły
Giełda staroci była jedną z atrakcji organizowanych w ramach Dni Głuchołaz. Tegoroczną gwiazdą święta miasta była grupa Big Cyc. Na jej koncercie w sobotnią noc bawiło się kilka tysięcy osób. Piątkową rockową scenę muzyczną na stadionie miejskim wygrał miejscowy zespół Krem, przed grupą z Nysy Spinacze. W sobotę na rynku gościli rycerze, którzy przeszkolili głuchołaskie dzieci w sztuce strzelania z łuku, chodzenia na szczudłach, walce na kije oraz w grze w żywe szachy. Atrakcją był także niedzielny zjazd miłośników dawnej motoryzacji i pokazy płukania złota, z czego Głuchołazy słynęły przed wiekami.

Przykładowe ceny z głuchołaskiej giełdy
- Pruska szabla paradówka - 600 złotych w Mosiężne żelazko z duszą - 60 zł
- Młynek do kawy - 130 zł w Żeliwna podstawka pod choinkę - 60 zł w Zdobiony stojak pod żelazko - 25 zł w Zastawa z miśnieńskiej porcelany - kilka tysięcy złotych w Ołowiany żołnierzyk - 3 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska