Zostanie u dziadków

Jolanta Jasińska-Mrukot [email protected]
Wychowaniem dziewczynki zajmą się Krystyna i Alojzy Krupowie - orzekł w środę Sąd Rejonowy w Oleśnie. Nie pozbawił jednak praw rodzicielskich ojca dziecka.

Uzasadnienie sądu
Sędzia Wojciech Dorożyński powiedział, że brak jest przesłanek, ażeby pozbawiać ojca praw rodzicielskich. Musiałyby pojawić się nowe okoliczności, które mogłyby wpływać na zmianę decyzji sądu. Ponadto zauważył, że nie trzeba izolować dziecka od ojca, bo żadne niebezpieczeństwo z jego strony mu nie zagraża. Sąd zaznaczył, że porozumienie stron jest możliwe i sytuacja zależy tylko od ich dobrej woli. Sędzia nie ustanowił specjalnego trybu kontaktów córki z ojcem, bo uznał, że Roman W. może się spotykać z dzieckiem zawsze i nikt tych kontaktów nie ogranicza. Kosztami postępowania sądowego zostały obciążone obie strony.

Wreszcie zapadło rozstrzygnięcie w sprawie o ustanowienie rodziny zastępczej dla 8-letniej Marcelinki z Kościelisk. Chociaż sąd po raz kolejny nie przyznał prawnej opieki nad dzieckiem jego dziadkom, mogą się już opiekować wnuczką bez obaw, że ktoś im ją odbierze. Roman W., ojciec dziewczynki, może ją odwiedzać, tak jak dotychczas.

Już raz taki wyrok zapadł. W 1997 roku oleski sąd uznał, że 14-miesięczna wówczas Marcelinka pozostanie u dziadków, bo - jak wtedy stwierdził - stosunki małżeństwa Krupów z mężem ich nieżyjącej córki układają się dobrze, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by Roman W. odwiedzał córeczkę u byłych teściów.
Z takim rozwiązaniem nie zgodził się wtedy Roman W., który chciał, żeby dziecko zostało u niego. Odwołał się do sądu wyższej instancji w Częstochowie, który uznał, że Marcelinka powinna być "stopniowo" oddawana ojcu. "Stopniowo", czyli począwszy od krótkich spotkań, aż w końcu na stałe przejdzie do Romana W., który wtedy mieszkał w jednym pokoju z bratem i matką.

Dziadkowie zaprotestowali. Kolejny proces, kolejna sprawa - Krupowie przestali już nawet je liczyć. Mówią, że przez osiem lat powycierali już tyle sądowych korytarzy, że nawet już nie wiedzą, ile rozpraw odbyło się w najważniejszej w ich życiu sprawie. Za to, że nie chcieli wykonać wyroku sądu, czyli oddać wnuczki, groziła im kara nawet 2 lat więzienia. Jej wykonanie dopiero w listopadzie 2004 zostało zawieszone na rok.
Sprawę miało rozstrzygnąć przyznanie im prawnej opieki nad wnuczką. W środę sąd postanowił jednak inaczej. Krupowie mogą nie zgodzić się z decyzją sądu i złożyć wniosek o apelację.
- Najlepiej byłoby już bez sądów - przyznali po sprawie Krupowie. - Z Romkiem dałoby się dogadać, ale to jego żona ma najwięcej do powiedzenia w sprawie Marcelinki.
Dziadkowie nie zgadzają się też na kontakty dziecka z ojcem w szkole, jak zaproponował sąd.
- Wiemy, jak wyglądają spotkania w domu, kiedy Romek przychodzi ze swoją żoną - kwitują dziadkowie.
Podobnego zdania jest Irena, córka Krupów, która mieszka na stałe w Niemczech.

- Ciągle się obawiamy, że komuś kiedyś przyjdzie do głowy zburzyć ten spokój - mówi Irena.
Ojciec dziecka nie chciał z nami rozmawiać po rozprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska