Schody jak Mount Everest

Zdjęcia: Małgorzata Krysińska
- Tylko ludzie o zdrowych nogach mogą pokonać takie schody. Ja nie mam na to szans - mówi Felicja Schultz.
- Tylko ludzie o zdrowych nogach mogą pokonać takie schody. Ja nie mam na to szans - mówi Felicja Schultz. Zdjęcia: Małgorzata Krysińska
Niepełnosprawna Felicja Schultz nie może się dostać do lekarza. W przychodni w Zębowicach nie ma podjazdu dla wózków.

Prace ruszą w maju

Prace ruszą w maju

l Jak długo niepełnosprawni będą mieć trudności z wejściem do przychodni?
Odpowiada Waldemar Czaja, wójt Zębowic:
- Budynek jest nasz zaledwie od ośmiu miesięcy. Już na najbliższej sesji przedyskutuję z radnymi, co zrobić, by rozwiązać problem. Budowa podjazdu kosztować będzie około 20 tysięcy złotych. Albo pan Bańczyk wyłoży na to pieniądze i w zamian za to na parę lat zwolnimy go z czynszu, albo sami za to zapłacimy. Wtedy jednak podniesiemy doktorowi czynsz. Bez względu na wszystko, w maju ruszymy z przygotowaniem projektu. Tak, aby podjazd był gotowy już w lecie.

Pomocy lekarskiej potrzebuję dość często i to od małego - podkreśla pani Felicja, mieszkanka Radawia. - W dzieciństwie przeszłam chorobę Heinego-Medina, która sparaliżowała mi prawą rękę i lewą nogę, zaś przed trzynastu laty dwukrotnie tak niefortunnie upadłam, że teraz nie mogę już chodzić. Co gorsza, mam przy tym chore serce, bardzo wysokie, skaczące nadciśnienie, a na dodatek ostatnio szwankuje mi słuch. Chciałabym więc od czasu do czasu się przebadać i sprawdzić, czy nie ma jakiegoś pogorszenia.

Choć dr Wiesław Bańczyk, właściciel i szef ośrodka, od czasu do czasu sprowadza do Zębowic lekarzy specjalistów, to akurat pani Felicja przebadać się u nich nie ma szans. Schody, które prowadzą do przychodni, są bowiem wyjątkowo strome. Z kolei, by wnieść po nich człowieka na wózku, potrzeba aż kilku silnych mężczyzn.
- Na takie wnoszenie bym się nie odważyła, z obawy przed jakimś urazem - zastrzega od razu inwalidka. - Natomiast o samodzielnym pokonaniu tych schodów nie mam co marzyć. Jest ich piętnaście. Są dla mnie jak niedostępny szczyt.

Wczoraj zadzwoniliśmy do Wiesława Bańczyka i spytaliśmy, jak i kiedy zamierza ten problem rozwiązać. Jak przyznał, brak podjazdu to poważne utrudnienie, gdyż na wózkach inwalidzkich porusza się aż dziesięciu mieszkańców gminy. Jednak w jego opinii sprawą się winna zająć gmina. Choć przychodnia jest prywatna, to jednak budynek, w którym się mieści - już nie. Do sierpnia ubiegłego roku był własnością starostwa, teraz należy do gminy.
- Owszem, myślę o wybudowaniu tego podjazdu już od dobrych kilku lat, ale starostwo nie chciało dołożyć funduszy - twierdzi Bańczyk. - A ja przeprowadziłem w przychodni drogi remont i więcej pieniędzy już nie mam. Zastanawiałem się, czy nie zamocować na schodach przynajmniej dwóch szyn. Kąt nachylenia stopni jest chyba jednak zbyt ostry i byłoby to niezgodne z normami, więc zrezygnowałem z tego pomysłu. Zwrócę się z tą sprawą do gminy i liczę, że coś wspólnie uzgodnimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska