28 tysięcy sensacyjnych zdjęć z Opola i rejencji opolskiej odzyskanych po latach [GALERIA]

Artur  Janowski
Artur Janowski
Pałac w Kopicach.
Pałac w Kopicach. Fot. NAC
Niemcy pozostawili nam w spadku tysiące fotografii. Jest ich ponad 28 tysięcy, a to i tak tylko niewielka część archiwum, które zniszczyła wojna. Zdjęcia pokazują ludzi, architekturę, ale też ważne wydarzenia dla regionu. Ten świat ze starych klisz będzie uratowany!

Akcja ratunkowa nie trwa jednak w Opolu, lecz w Warszawie, w budynku Narodowego Archiwum Cyfrowego. To tam przed laty trafiły zdjęcia wykonane głównie w rejencji opolskiej. Dopiero teraz ruszyła ich digitalizacja, czyli przekształcanie do postaci cyfrowej.

Z jednej strony daje to gwarancję, że cennych pamiątek nie stracimy, a z drugiej - możliwość pokazania ich w internecie, gdzie dostęp będzie mieć do nich każdy.

- Zbiór unikatowych fotografii pozostał po Krajowym Urzędzie Dokumentacji Fotograficznej - Górny Śląsk, który funkcjonował m.in. w Opolu (Landesbildstelle Oberschlesien in Oppeln - red.) - opowiada dr Henryk Niestrój, zastępca dyrektora w NAC. - Kłopot z tymi zdjęciami jest jednak taki, że choć pierwsze z nich znalazły się u nas w 1962 roku, to do tej pory nie zostały dokładnie opisane. Tak na dobrą sprawę wciąż nie wiemy, co niektóre przedstawiają. Wiemy, że są cenne, ale byłyby jeszcze bardziej wartościowe, gdyby udało się datować i dodać dokładny opis.

Jak choćby do zdjęcia, które pokazujemy na tytułowej stronie gazety. Wykonano je między 1919 a 1921 rokiem, czyli w czasie powstań śląskich. Żołnierze - najprawdopodobniej z francuskich sił rozjemczych - okopali się gdzieś nad rzeką.

Choć mają w dłoniach karabiny, są uśmiechnięci i wyglądają, jakby byli na ćwiczeniach, a nie w centrum konfliktu. Sielankowego nastroju dopełniają postacie dwóch cywilów siedzących w niedalekiej odległości od okopu.

- Być może komuś np. po kształcie budynku, który też jest widoczny, uda się rozpoznać tę okolicę, czasem o identyfikacji zdjęcia decydują detale - podkreśla dr Niestrój.

Te detale interesowały również niemieckich fotografów.
Widać to dobrze na zdjęciach budynku, gdzie obecnie mieści się Radio Opole. Dzięki zachowanym fotografiom możemy zobaczyć, że nad wejściami były kiedyś kamienne głowy, po których nie został już ślad. Chęć zachowania na kliszy nawet takich detali był jednym z celów powołania przez Niemców Krajowego Urzędu Dokumentacji Audiowizualnej Górnego Śląska w 1923 roku.

WAŻNE
Obecnie zespół zachowanych zdjęć liczy 28 335 fotografii i składa się z: czarno-białych negatywów szklanych o formatach 90×120 mm, 160×165 mm, 185×240 mm oraz na błonie o formacie 60×60 mm, 60×90 mm, 90×120 mm, czarno-białych diapozytywów szklanych o formacie 60×100 mm, kolorowych i czarno-białych diapozytywów o formacie 36×24 mm. Najstarsza fotografia - z 1912 r. - przedstawia siedzibę Klubu Wioślarskiego w Opolu. Wynika z tego, że zrobiono ją na długo przez stworzeniem Krajowego Urzędu Dokumentacji Audiowizualnej.

Instytucja nie jest znana wielu historykom, a co dopiero zwykłym zjadaczom chleba. Głównie dlatego, że przestała istnieć już w 1945 r. To najprawdopodobniej wtedy wskutek nieumiejętnie prowadzonej ewakuacji zniszczono wiele zdjęć i dokumentów opisujących działalność ośrodka. Potem swoje zrobił fakt, że przez wiele lat fotografie nie pasowały do teorii o „odwiecznych ziemiach piastowskich”, jak nazywano tzw. Ziemie Odzyskane. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł, aby negatywy zniszczyć.

Czasem jedno czarno-białe zdjęcie jest warte więcej niż tysiąc słów

Były dyrektor niemieckiego ośrodka fotograficznego szacował, że tylko w Opolu przechowywano aż 100 tysięcy fotografii. Historia stworzenia tego archiwum jest pełna zagadek, podobnie jak jego losy po wojnie, w których aż się roi od białych plam.

Pierwszym i jednocześnie ostatnim dyrektorem w Krajowym Urzędzie Dokumentacji Audiowizualnej Górnego Śląska w Opolu był Hermann Aschmann. Archiwum zaczynało skromnie, od trzech małych pomieszczeń w podziemiach zamku piastowskiego (na jego miejscu stoi obecnie urząd wojewódzki), aby potem przenieść się do budynku rejencji opolskiej na obecnym placu Wolności. Wówczas w fotograficznej instytucji pracowało 28 osób, które nie zajmowały się wyłącznie wykonywaniem zdjęć. Ich zadaniem było także ich opracowywanie oraz udostępnianie.

Zdjęcia dla wszystkich

- Dzięki nam szkoły były zaopatrywane w projektory do filmów wąskotaśmowych, episkopy i diaskopy oraz rzutniki małoobrazkowe - wspominał po latach Aschmann. - Codziennie pojawiał się samochód dostawczy ośrodka na Poczcie Głównej w Opolu, aby stosy paczek z filmami i zdjęciami dostarczyć do innych ośrodków fotograficznych i szkół.

Ze względu na duże zainteresowanie zdjęciami z ośrodka trzeba było zatrudniać kolejnych fotografów.
- Wszędzie w urzędach i szkołach wisiały nasze zdjęcia. Około 100 tysięcy diapozytywów było do dyspozycji nauczycieli i uczniów, z naszych zbiorów korzystali też studenci, naukowcy oraz prasa - wspominał dyrektor ośrodka, który pamiętał również, że było też archiwum z pozostałościami po słynnym fotografie Maxie Glauerze, który zmarł w sierpniu 1935 r.

Edukacyjna rola ośrodka spowodowała, że obecnie jego fotografie można znaleźć w wielu miejscach.

- Z dużym prawdopodobieństwem mogę przyjąć, że większość muzeów śląskich posiada w swoich zasobach zdjęcia z Landesbildstelle Oberschlesien - opowiada dr Niestrój. - Czasem można je kupić w antykwariatach, a także na aukcjach internetowych. Tym, co odróżnia je od materiałów zgromadzonych w zasobie NAC, jest to, że tak naprawdę są to kopie (pozytywy), których oryginały znajdują się w naszych magazynach.

Trzeba jednak pamiętać, że NAC ma zaledwie część archiwum, jakie niemiecki ośrodek zgromadził, a historia pozyskania zbioru jest bardzo skomplikowana i wciąż zawiera wiele białych plam. Niemiecka instytucja przestała istnieć w styczniu 1945 roku, kiedy Aschmann wraz z ostatnimi pracownikami ośrodka, uciekł na Zachód przed wojskami sowieckimi.

Sam dyrektor wspominał po wojnie, że najcenniejsze negatywy i materiały schował w piwnicy Sądu Rejonowego w Paczkowie, w tym także 5000 wybranych kolorowych ujęć Górnego Śląska. Zbiory negatywów miały jednak zostać zniszczone, a kolorowe zdjęcia dostały się w ręce Rosjan.
Nie wiadomo, czy zostały wywiezione na wschód, czy też Sowieci przekazali je polskim władzom. Niestety, na razie nie udało się także ustalić, jak wyglądał los materiałów tuż po wojnie. Obecnie pewne jest tylko to, że pierwsze zdjęcia z opolskiego archiwum trafiły do Archiwum Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie w 1962 roku i wówczas było to ponad 13 tysięcy negatywów oraz 126 diapozytywów.

Dopiero 10 lat później do ADM dociera informacja o kolejnych zbiorach z dawnego Landesbildstelle Oberschlesien, które wtedy znajdowały się Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Opolu. Do Warszawy przywieziono wówczas osiem tysięcy szklanych klisz w tekturowych pudełkach. Co z pozostałymi zdjęciami?

- Tego nie wiemy, ale może jeszcze istnieją i być może jednak nie uległy zniszczeniu - odpowiada dr Niestrój. - Ciekawe jest to, że negatywy noszą ślady przechowywania w Instytucie Śląskim w Katowicach, a także stemple Studium Nauczycielskiego w Opolu przy ul. Katowickiej 48. Niewykluczone, że w czasie II wojny światowej, po utworzeniu rejencji katowickiej, zdjęcia trafiły do Katowic, a po wznowieniu działalności instytutu w 1957 r. wróciły do Opola. Możliwe, że zarówno z Instytutu Śląskiego w Opolu, jak i z Kolegium przekazano je do - wówczas - Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w Opolu.

Po filmach nie ma śladu

Zagadką jest także to, gdzie zniknęły filmy, które również powstawały w niemieckiej instytucji, a dziś byłyby jeszcze większym rarytasem niż zdjęcia. Filmów musiało być sporo, bo ośrodek otrzymał 17 kamer, które rozdysponowano na terenie prowincji.

Dyrektor Aschmann wspominał po wojnie, że w 1936 r. sam przygotował film „Kolorowe zdjęcia z Opola”, który ponoć bardzo się spodobał, a w 1941 r. nakazano dyrektorowi nagrać te same ujęcia i przygotować niemal wierną kopię. W czasie wojny Landesbildstelle Oberschlesien zajął się dodatkowo wyświetlaniem filmów w szpitalach wojskowych i pomocą w szkoleniu przyszłych pilotów. W szkołach zaczęto bowiem uczyć „czytania” zdjęć lotniczych, a ośrodek wykonał tysiące kopii właśnie takich fotografii, co oznacza, że musiał je posiadać w swoich zbiorach.
Polscy archiwiści już w 1972 roku próbowali zinwentaryzować to, co zostało z niemieckich zbiorów. Rozpoznano ok. 10 tys. negatywów, podzielono całość na tzw. grupy tematyczne, ale prac nigdy nie dokończono. Być może dlatego, że identyfikacja była dla warszawskich archiwistów bardzo trudna. Nie znali przedwojennej Opolszczyzny, nie mieli też dostępu do innych zdjęć z tego okresu, które dziś z łatwością można znaleźć w internecie.

POD LUPĄ
Jak ustalił dr Henryk Niestrój Krajowy Urząd Dokumentacji Audiowizualnej nie był jedyną instytucją zajmującą się fotografowaniem. W samym Opolu działało np. Opolskie Towarzystwo Wspierania Sztuki Wykonywania Zdjęć (Verein zur Pflege der Lichtbildkunst Oppeln), którego przewodniczącym w 1935 r. był Walther Reichelt. - Zdawano sobie sprawę z głębi informacji, jaką niosą zdjęcia. Wręcz nawoływano osoby prywatne do robienia zdjęć dokumentujących miasto i region oraz przekazywanie ich towarzystwu lub innym instytucjom, które tego rodzaju zdjęcia chętnie przyjmują - opowiada dr Niestrój.

- Nawet teraz identyfikacja wielu fotografii jest bardzo trudna, dlatego szukamy pomocy wśród pasjonatów, a np. zdjęcia pałaców w tym roku będzie nam opisywała osoba interesująca się takimi zabytkami od wielu lat - opowiada dr Niestrój.

Klisze, na których znajdują się opolskie pałace, mogą się okazać jednym z największych skarbów niemieckiego archiwum. W czasie wojny i po niej zniszczono bowiem wiele wnętrz pałacowych.

Obecnie wielu właścicieli z mozołem próbuje odtwarzać wnętrza, co jest jednak niezwykle trudne, bo brakuje im właśnie materiałów zdjęciowych. Tymczasem w zbiorach Landesbildstelle Oberschlesien są np. przepiękne zdjęcia pałacu w Kopicach. Fotografowano go nie tylko z zewnątrz, ale są również wnętrza pałacu, który teraz jest wielką ruiną.

- W zbiorze są również pałace z Dolnego Śląska - zastrzega dr Niestrój. - Jest także wiele kościołów, w tym takich, które znajdują się obecnie na terenie województwa śląskiego. M.in. dlatego przygotowanie opisów fotografii będzie bardzo trudne i czasochłonne.
Niewiele zachowanych zdjęć to tzw. fotografie reporterskie. Dominują zdjęcia „ustawiane”, są i takie, co do których można mieć uwagi o sposób kadrowania. Widać, że wykonywało je wielu fotografów, z których każdy miał inne umiejętności.

- Mimo to fotografie są świetnej jakości, na tyle dobrej, że większość z nich można by wykorzystać nawet na dużych banerach reklamowych - ocenia dr Niestrój.

Sporo Opola, ale nie tylko

Wiadomo już, że na zachowanych zdjęciach jest sporo widoków dawnej stolicy rejencji opolskiej. Można na nich zobaczyć m.in., jak wyglądało kiedyś zoo, kościoły, pomniki oraz inne obiekty, które są dosyć łatwe do identyfikacji. Zbiór zawiera też zdjęcia obecnej Nysy, Kędzierzyna-Koźla, Kamienia Śląskiego, Krapkowic, Paczkowa, Prószkowa, a także Otmuchowa czy Pokrzywnej. - Ponadto zdjęcia prezentują wiele miejsc o nieustalonych nazwach, osób w strojach ludowych, mundurach górniczych i wojskowych, maszyn i urządzeń w fabrykach, pojazdów oraz architektury miejskiej - wylicza dr Niestrój.

Archiwista podkreśla, że już teraz fotografie górnośląskiej Landesbildstelle dostępne są w pracowni NAC bezpłatnie. Co więcej, ich wykorzystanie we wszelkich publikacjach pozbawione jest opłat, ponieważ są one w domenie publicznej. Na razie jednak cyfryzacja zbioru dopiero wystartowała i zapewne będzie trwać kilka lat.

Pierwsze zdjęcia powinny znaleźć się w serwisie przeznaczonym do udostępniania online materiałów archiwalnych „www.szukajwarchiwach.pl” w przyszłym roku. Również w 2017 roku Opole świętuje 800-lecie, a to idealna okazja, aby stworzyć dużą wystawę przedwojennych fotografii np. na Rynku. NAC jest gotowy przekazać zestaw kopii zdjęć, ale przygotowanie wystawy musiałoby już leżeć np. po stronie urzędu miasta. Gdyby do tego doszło, opolanie zobaczyliby zdjęcia miasta, jakich do tej pory nie ma w żadnej książce ani albumie.

- Znakomity pomysł, spróbujemy przygotować taką wystawę w 2017 roku - deklaruje Łukasz Śmierciak, szef wydziału promocji w Urzędzie Miasta Opola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska