Basia urodziła córeczkę, teraz walczy o życie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Radość z urodzenia zdrowej Lenki miesza się ze strachem, czy jej mamie uda się pokonać chorobę.
Radość z urodzenia zdrowej Lenki miesza się ze strachem, czy jej mamie uda się pokonać chorobę. Archiwum rodzinne
Białaczka dała o sobie znać, gdy 36-letnia Barbara ze Szczedrzyka była w siódmym miesiąc ciąży. Bitwę o życie dziecka wygrała, teraz trzeba jej pomóc w walce o siebie.

- Basia była okazem zdrowia. Nigdy nie spodziewałbym się, że spotka nas coś takiego - mówi Krystian Drzymała ze Szczedrzyka (gm. Ozimek).

36-letnia Barbara Koszarek nieźle znosiła ciążę. Kłopoty zaczęły się w czerwcu, gdy była w siódmym miesiącu. - Początkowo wyglądało na to, że złapała ją angina. Lekarz przepisał antybiotyk, ale po tygodniu opuchlizna w gardle, zamiast zmniejszać się, robiła się coraz większa - wspomina pan Krystian. - Wróciliśmy do szpitala, a tam powiedzieli nam, że coś się dzieje z węzłami chłonnymi. Basia od razu trafiła do szpitala, a krótko potem spadła na nas ta wiadomość.

Diagnoza brzmiała jak wyrok: białaczka. Pani Barbara bała się nie tylko o siebie, ale również o dziecko, które za kilka tygodni miało przyjść na świat.

- Leczenie Basi było zachowawcze. Nie można było porządnie rozprawić się z białaczką, bo silne leki mogłyby zaszkodzić dziecku - wspomina pan Krystian. - Brakowało jej płytek krwi, więc miała problemy z krzepliwością. Bardzo pomogli nam ludzie, którzy organizowali zbiórki krwi, którą moja partnerka musiała mieć stale podawaną.

Krew była potrzebna również do przeprowadzenia operacji, w wyniku której na świat miała przyjść córeczka. Pierwotnie była ona planowana na początek sierpnia, ale pojawiły się komplikacje i trzeba było działać szybko. - Życie Basi było zagrożone, lekarze powiedzieli, że nie mogą dłużej czekać i że muszą ryzykować. To nie było zwykłe cesarskie cięcie, ale skomplikowana operacja, która trwała prawie cztery godziny - opowiada Krystian Drzymała. - Na profilu facebookowym prosiliśmy ludzi, aby modlili się za nią i za naszą córeczkę. Basia naprawdę ma dla kogo żyć.

Lenka przyszła na świat 22 lipca. Jest zdrowa i w chwili urodzenia ważyła nieco ponad 2 kilogramy. - Basia jest bardzo szczęśliwa, że malutka jest już z nami, ale ta radość miesza się ze strachem, czy uda się pokonać chorobę - opowiada jej partner.

Lenka jest piątym dzieckiem Barbary. Para wspólnie wychowuje cztery córki. Dziewczynki (w wieku od 13 do 4 lat) nie mogą się doczekać, aż dołączy do nich najmłodsza siostra.

W domu Krystiana Drzymały w Szczedrzyku od kilku dni panują wielkie emocje. Dzieci czekają na powrót mamy z maleńką siostrzyczką. Lekarze z wrocławskiego szpitala, gdzie przebywa młoda mama, obiecali, że stanie się to dzisiaj.

- Basia przyjdzie na przepustkę, żeby nabrać sił przed chemią. Później lekarze zbadają jej szpik i zdecydują, czy konieczny jest przeszczep - opowiada pan Krystian. - Dawcę nie jest łatwo znaleźć, dlatego jest jeszcze we mnie iskierka nadziei, że uda się bez przeszczepu. Ale pani doktor mówi, że na 80-90 proc. jednak trzeba będzie szukać dawcy...

Partner pani Barbary poprosił o pomoc gminę. W trudnych chwilach rodzinę wspierają też znajomi, sąsiedzi, a czasami wręcz nieznajomi, których poruszyła historia Opolanki.

- 21 sierpnia między godz. 10 a 16 w naszym domu kultury odbędzie się akcja rejestracji potencjalnych dawców szpiku kostnego, organizowana przez Fundację DKMS - mówi Marcin Widera z Urzędu Gminy w Ozimku. - Chcemy w ten sposób pomóc w znalezieniu tzw. genetycznego bliźniaka. Tego samego dnia w OSP w Szczedrzyku będzie też można oddać krew.

W przeprowadzeniu akcji konieczne będzie wsparcie wolontariuszy. W sumie potrzebnych jest około 20 osób. - Wolontariusze, którzy będą m.in. pomagali chętnym zarejestrować się w systemie, muszą mieć ukończone 16 lat. Spotkanie organizacyjne dla zainteresowanych odbędzie się w najbliższy poniedziałek o godz. 16.30 w urzędzie gminy.

- Wolimy dmuchać na zimne, bo przy tej chorobie czas ma duże znaczenie - przyznaje Krystian Drzymała. - A jeśli się okaże, że Basia jednak nie będzie potrzebowała szpiku, to być może dzięki tej akcji uda się uratować inną osobę, która szuka dawcy. Im więcej osób w bazie, tym większa szansa.

Pan Krystian stara się być silny. Przede wszystkim dla dzieci i dla partnerki, która wyjątkowo potrzebuje wsparcia. - Wierzę, że będzie dobrze. Nie wyobrażam sobie inaczej - mówi.

Rodzina mieszka w domu rodzinnym pana Krystiana. Budynek wymaga remontu, ale na jego przeprowadzenie brakuje pieniędzy. - Lekarze powiedzieli, że Basia nie może wrócić do zawilgoconych pomieszczeń. Zrobiliśmy tyle, na ile było nas stać... - wzdycha mężczyzna. - Drzwi mają 60 lat i pozostawiają już wiele do życzenia. Marzy mi się, żeby wymienić je na nowe. Chociażby takie najtańsze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska