Jest komitet referendalny. Chce odwołać prezydenta i Radę Miasta Opola

Artur  Janowski
Artur Janowski
Janusz Wójcik wierzy, że opolanie zechcą poprzeć pomysł referendum.
Janusz Wójcik wierzy, że opolanie zechcą poprzeć pomysł referendum. Arti
Komitet referendalny - kierowany przez Janusza Wójcika - dziś po raz pierwszy się zaprezentował. Formalnie wniosek nie został jednak złożony, bo komitet czeka na wynik mediacji.

Członkowie komitetu symbolicznie ustawili się pod pomnikiem „Brońmy swego Opolskiego” na placu Wolności.

- Chcemy nie tylko odwołać prezydenta Opola, ale i bezradną radę miasta - mówił Janusz Wójcik, który był założycielem OKOP-u, czyli Opolskiego Komitetu Obrony Opolszczyzny. - Spotykamy się pod tym pomnikiem, bo symbolizuje on jedność Polaków, Ślązaków oraz Niemców, a właśnie z takich hasłem broniliśmy województwa opolskiego i z takim hasłem będziemy też w przyszłości współpracowali z naszymi sąsiadami z gmin.

Według Wójcika takiej postawy brakuje prezydentowi Arkadiuszowi Wiśniewski, który nie współpracuje z sąsiednimi gminami w ramach Aglomeracji Opolskiej.

- W zamian mamy niedawne wyjście Opola ze Związku Gmin Śląska Opolskiego, a także projekt Duże Opole - przypomina Wójcik. - Nie rozumiem, jak można stale mówić o obywatelskich postawach, a także rozwijać rady dzielnic, po czym narzucać gminom swoją wolę i nie liczyć się z protestami mieszkańców, którzy głośno mówią, że nie chcą być częścią powiększonego miasta.

Do komitetu przyłączyli się m.in. Romuald Durecki (były wiceprezydent Opola), Jerzy Golczuk (były opozycjonista), czy Elżbieta Flisak (ekolożka). W zbieranie podpisów chcą się również zaangażować Leszek Myczka (były dziennikarz TVP Opole) i Andrzej Mały (dawniej lider mniejszości niemieckiej w Opolu). Komitet ma wymagane minimum 15 osób, aby cała procedura mogła ruszyć.

- Reprezentujemy różne środowiska, na wiele spraw mamy odmienne poglądy, ale łączą nas dwie rzeczy - przekonywał Wójcik. - Po pierwsze wierzymy w dobrze pojętą obywatelskość, a także w to, że fundamentem województwa jest współpraca, a nie zabory, jakich na okolicznych gminach chce dokonać prezydent.

Choć komitet się oficjalnie zaprezentował, to wniosku o referendum do urzędu miasta nie złożono.

- Dostałem telefon od byłego marszałka Józef Sebesty, który wspólnie z profesor Dorotą Simonides oraz byłym senatorem Gerhardem Bartodziejem chcą spróbować mediacji - tłumaczył Wójcik i dodał, że wniosek rozpoczynający procedurę będzie złożony najwcześniej w przyszłym tygodniu.

Arkadiusz Wiśniewski już wielokrotnie zapowiadał, że z planu zmiany granic nie wycofa się, a decyzja o większym Opolu zależy teraz wyłącznie do rady ministrów.

- Dlatego my szykujemy się do zbierania podpisów, ale samo referendum odbędzie się najwcześniej we wrześniu - przyznaje Wójcik.

Najpierw jednak komitet referendalny musi zebrać minimum 9444 podpisy mieszkańców Opola, czyli co najmniej 10 procent uprawnionych do głosowania. Wnioskodawcy będą mieć na to 60 dni od złożenia wniosku w ratuszu.

Referendum dotyczyłoby nie tylko odwołania prezydenta, ale także rady miasta, która zgodziła się na powiększenie Opola kosztem sąsiednich gmin.

Aby głosowanie było ważne to - jak wynika z przepisów dotyczących wymaganej frekwencji - w przypadku prezydenta musiałoby w nim wziąć udział co najmniej 16 392 opolan, a w tej liczbie ponad połowa powinna zagłosować za. Jeśli chodzi o radę miasta wymagane będzie głosowanie co najmniej 22 179 osób i tu również ponad połowa osób powinna poprzeć wniosek o odwołanie.

Do tej pory mimo kilku prób w Opolu nie udało się zorganizować żadnego referendum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska