Pobiegli z Polskiej Nowej Wsi do Wielunia, by upamiętnić rocznicę wybuchu wojny

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Sztafeta wyruszyła z lotniska w Polskiej Nowej Wsi, by - przez Kluczbork, Gorzów Śląski i Praszkę -  dotrzeć 1 września nad ranem do Wielunia.
Sztafeta wyruszyła z lotniska w Polskiej Nowej Wsi, by - przez Kluczbork, Gorzów Śląski i Praszkę - dotrzeć 1 września nad ranem do Wielunia. Krzysztof Świderski
1 września 1939 z lotniska w Polskiej Nowej Wsi ruszył atak lotniczy na Wieluń. W środę po południu tą samą trasą pobiegli młodzi Polacy i Niemcy.

Sztafeta wyruszyła z lotniska w Polskiej Nowej Wsi, by - przez Kluczbork, Gorzów Śląski i Praszkę - dotrzeć 1 września nad ranem do Wielunia. Pierwszy odcinek – z lotniska do miejscowego kościoła - wszyscy biegacze pokonali razem.

W biegu liczącym 110 km bierze udział około 30 młodych zawodników podzielonych na pary. Każda z nich ma do pokonania, w dwóch lub trzech odcinkach, po 7-8 kilometrów.

- Zależało nam, by zaangażować młodzież w obchody 77. rocznicy wybuchu II wojny światowej, która przecież u nas się rozpoczęła – mówi Mirosław Kubiak, inicjator biegu, nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół Zawodowych nr 1 w Wieluniu i pasjonat historii. - A młodzież nie przepada za akademiami, woli działać praktycznie. Dlatego zaproponowaliśmy uczniom udział w nocnym biegu.

W sztafecie uczestniczyli uczniowie ZS nr 1 oraz Zespołu Szkół nr 2 w Wieluniu (w obu placówkach są szkoły zawodowe i technika). Dołączyło do nich czterech gimnazjalistów z Chróściny Opolskiej, czterech biegaczy z klubu sportowego z Płońska oraz cztery Niemki z zaprzyjaźnionego z Wieluniem miasta Osterburg.

- Sztafeta łączy jedno z tych lotnisk, z których niemiecki atak ruszył na Wieluń, z naszym pięknym, odbudowanym po wojnie miastem – dodaje Mirosław Kubiak. - Planujemy dobiec około 4.40 pod budynek II LO, w którym w 1939 roku znajdował się zniszczony przez nalot szpital. Nasi mieszkańcy spotykają się tam co roku 1 września o tej wczesnej godzinie, by uczcić ofiary wojny.

- Trudno wytłumaczyć, dlaczego armia niemiecka zniszczyła w blisko 90 procentach małe, niewiele znaczące miasto położone raptem 20 km od granicy Rzeszy, zabijając przy tym około 1200 osób – przyznaje dr Jochen Böhler, niemiecki historyk, autor książki „Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce”. - W Wieluniu 1 września 1939 nie było polskich żołnierzy. Najbliższe oddziały stacjonowały pięć kilometrów od miasta. Mit, że zniszczenie Wielunia było „wypadkiem przy pracy”, nie da się obronić, w świetle dostępnych w Niemczech źródeł.

Niemiecki historyk jest zdania, że atakujący zbombardowali miasto kilka razy, bo po prostu byli w stanie to zrobić. Luftwaffe potraktowała ten nalot jako ćwiczenia, manewry niewykonalne w warunkach pokojowych.

Poprzednio taka okazja trafiła się w Hiszpanii Legionowi Condor bombardującemu Guernicę. Atakiem dowodził zresztą ten sam generał. W Wieluniu zbierano kolejne doświadczenia. W archiwach Luftwaffe zachowały się raporty lotników z dokładnymi opisami skutków ataku. Dwadzieścia ton bomb poleciało nie tylko na cele wojskowe. Także - jak głosił rozkaz - „prosto w Rynek”, na kościół i szpital. Zbierano doświadczenia, jak prowadzić wojnę nowym sposobem, z powietrza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska