Wielki sukces neurochirurgów z opolskiego WCM w leczeniu choroby Parkinsona

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Aby elektrodę precyzyjnie umieścić w czaszce trzeba zrobić badania obrazowe u chorego z przymocowaną do głowy ramą stereotaktyczną, do której później mocuje się system naprowadzania przypominający żeglarski sekstant.
Aby elektrodę precyzyjnie umieścić w czaszce trzeba zrobić badania obrazowe u chorego z przymocowaną do głowy ramą stereotaktyczną, do której później mocuje się system naprowadzania przypominający żeglarski sekstant. Dr. Dariusz Łątka/WCM
62-letniemu pacjentowi, cierpiącemu na zaawansowanego Parkinsona, lekarze z Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu wszczepili neurostymulator mózgowy, łagodzący objawy choroby. Operację przeprowadzono na Oddziale Neurochirurgii, kierowanym przez dr. n. med. Dariusza Łątkę.

Tym samym opolski WCM dołączył do kilku polskich ośrodków, w których wykonywane są tzw. operacje DBS (deep brain stimulation). Jest też pierwszym w kraju nieklinicznym ośrodkiem, w którym taką operację wykonano.

Operacja polegała na stereotaktycznym umieszczeniu w jądrze niskowzgórzowym mózgu końcówki elektrody, która poprzez elektryczne drażnienie prądem o niskim napięciu modyfikuje układ dopaminergiczny mózgu, łagodząc objawy tej poważnej choroby.

Stereotaksja to metoda, która pozwala bardzo precyzyjnie umieścić w trójwymiarowej przestrzeni, jaką jest wnętrze czaszki pacjenta końcówkę dowolnego narzędzia – w tym wypadku elektrody mózgowej. Żeby to osiągnąć, konieczne jest wykonanie złożonych badań obrazowych u pacjenta z przymocowaną do głowy ramą stereotaktyczną: metalową obręczą, do której później mocuje się śródoperacyjnie jałowy system naprowadzania przypominający żeglarski sekstant. Pacjent trafia na salę operacyjną, a tam po założeniu systemu i wywierceniu otworu w czaszce rozpoczyna się mozolny proces umieszczania elektrody. Jest on połączony z oceną zapisów elektrofizjologicznych mózgu i oceną funkcji klinicznych pacjenta po drażnieniu mózgu prądem w okolicach bliskich założonemu przed operacją celowi.

Po wybraniu najlepszego miejsca do ulokowania elektrody, pacjent jest przewożony do pracowni TK, by potwierdzić lokalizację, a następnie implantuje się pod skórę połączony z elektrodą neurostymulator, który będzie generował prąd.

- Neurostymulatorem może sterować neurolog leczący chorego i w pewnym zakresie sam pacjent. Neurostymulator włączamy pacjentowi ok. miesiąca po implantacji. Do tego czasu obserwuje się poprawę związaną z samym uszkodzeniem miejsca implantacji czyli jądra niskowzgórzowego. Dalsze zaburzenie jego funkcjonowania zapewni drażnienie prądem generowane przez neurostymulator. To klucz do sukcesu terapii - mówi dr Dariusz Łątka.

Operacja w WCM trwała sześć godzin i zakończyła się pełnym sukcesem. - Już w trakcie zabiegu obserwowano ustępowanie objawów choroby, kontrolne badania obrazowe pokazały idealne osadzenie elektrody. Najbliższy miesiąc pokaże, czy zdecydujemy się na drugi etap tego leczenia, czyli implantację elektrody do drugiej półkuli mózgu - mówi dr Łątka.

Operacja byłaby niemożliwa, gdyby nie współpraca z zaprzyjaźnionym z naszym ośrodkiem dr. Tomaszem Stępniem - neurochirurgiem specjalizującym się w tej metodzie od kilkunastu lat i neurofizjologiem dr. Wojciechem Moskalem. Bardzo istotne było zaangażowanie neuroradiologów kierowanych przez dr. Andrzeja Sznajdera, którzy musieli opanować nowe, skomplikowane protokoły badań TK i MR, neuroanestezjologów, którzy musieli poprowadzić pacjenta w specjalnym znieczuleniu, bez usypiania i kilkudziesięciu innych osób personelu pomocniczego z wszystkich działów szpitala.

Operacja jest bardzo kosztowna, w budżecie opolskiej neurochirurgii są zarezerwowane pieniądze na dwa tego typu zabiegi w ciągu roku. - Gdy WCM przekształci się w szpital kliniczny prawdopodobnie takich zabiegów będziemy wykonywać więcej, zwłaszcza, że wkrótce do szpitala wraz z nowym systemem obrazowania śródoperacyjnego dotrze nowoczesny sprzęt do stereotaksji dotąd wypożyczany. Umożliwi on także bardziej precyzyjne badania biopsyjne w chorobach nowotworowych - podkreśla ordynator Oddziału Neurochirurgii WCM.

Choroba Parkinsona obawia się postępującą sztywnością mięśni, drżeniem kończyn i zanikiem napędu motorycznego, prowadzącym do kalectwa. Każdego roku zapada na nią w Polsce ok. 4 tysięcy osób. Leczy się ją przez jakiś czas z powodzeniem rozmaitymi lekami (LevoDopa). W pewnym momencie same leki powodują objawy uboczne, trudne do zniesienia. Takim pacjentom proponuje się operację. Po niej, o ile się powiedzie, można zmniejszyć dawki leków o połowę.

ZOBACZ TAKŻE
Opolskie info - 28.04.2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska