Wiśniewski: Prywatnie na powiększeniu miasta nie zyskuję nic

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola. Fot. SM
Arkadiusz Wiśniewski: - Od początku chcę rozmawiać z gminami i jestem otwarty na wsparcie finansowe dla nich.

Obudzi się pan 1 stycznia i okaże się, że w jednej chwili w mieście przybyło panu sporo przeciwników...

Nie sądzę, że tak będzie, choć niektórzy próbują taki obraz budować. Od wielu tygodni dostaję ciepłe sygnały od ludzi mieszkających w sołectwach, które zasilą Opole. W Chmielowicach, Winowie czy Żerkowicach proces ma naprawdę wielu zwolenników, ale oni nie afiszują się ze swoimi poglądami. I trudno się dziwić, bo fala hejtu wobec zwolenników jest ogromna. Proszę też pamiętać, że ci ludzie nie są pewni, czy zmiany faktycznie nastąpią. Dlatego obawiają się zająć jednoznaczne stanowisko, bo gdyby stałoby się inaczej, to oni nadal musieliby żyć z tym czy innym wójtem.

Przeciwnicy już zapowiadają, że jako mieszkańcy spróbują pana odwołać. Pod znakiem zapytania może też stanąć pańska ewentualna kolejna kadencja.

Nie zmienia się świata, nie mając odwagi, ale też przeciwników. W Opolu na trudne decyzje czekaliśmy kilkanaście lat, chociażby na tę o budowie mostu przez Odrę. Podejmując je narażam się na krytykę i na to, że w przyszłości nie zostanę wybrany na prezydenta czy wręcz, że zostanę odwołany. Ale ja kocham Opole i działam tak, aby miasto mogło się rozwijać.

Co z gminami, które stracą część sołectw? Zostaną z zaciągniętymi kredytami a śmietankę spije stolica regionu...

Gminy inwestowały w infrastrukturę, która miała służyć ludźmi i tu nic się nie zmieni. Przecież nie będziemy wykopywać rur kanalizacyjnych czy zrywać asfaltu, żeby go przenieść do siebie.

Ale po uszczupleniu budżetów, gminom będzie trudniej spłacać kredyty. Pomożecie?

Od 6 miesięcy zapraszam do rozmów – również w tej sprawie – ale gminy przyjęły wariant zero-jedynkowy: albo będzie nasze, albo nie będzie wcale. Decyzja rady ministrów sprawiła, że gminy znalazły się z ręką w nocniku, ale ja mimo wszystko chcę rozmawiać i jestem otwarty na wsparcie finansowe dla nich.
Na razie jedni drugim skaczą do gardeł. Może warto byłoby zaangażować mediatora, który ostudzi emocje i przygotuje grunt pod rozmowy?
My już poprosiliśmy o mediację mediatora sądowego i on próbuje kontaktować się z gminami. Zobaczymy, czy te działania przyniosą efekt, ale pewno tu potrzeba cierpliwości. 1 stycznia Opole będzie większe, dlatego negatywne uczucia trzeba zresetować. Im szybciej, tym lepiej. Powiększenie miasta to nie musi być autorski plan Wiśniewskiego, ale szeroka koncepcja wielu osób, które przedstawią swoje pomysły i potrzeby.

Trudno się dziwić, że pracownicy sąsiednich samorządów nie przyjmują pańskiej wizji z entuzjazmem. Ich gminy się skurczą i jest ryzyko, że oni stracą pracę.
Zaletą drogi, którą poszliśmy jest to, że chcemy utrzymać samodzielność samorządów i duże, niezależne gminy. Te jednostki mają wyższy niż średnia poziomy dochodów podatkowych i większą niż przeciętna w województwie liczbę mieszkańców gminy... Czarny scenariusz, kreślony przez niektórych, był moim zdaniem elementem rozgrywki politycznej i miał wystraszyć podejmujących decyzję.

A jeśli jednak gminy będą redukować zatrudnienie, przyjmie pan zwalnianych do ratusza?

Oczywiście. Od kilku tygodni analizujemy, w jaki sposób należy przygotować urząd miasta do realizacji nowych obowiązków. Jesteśmy na to gotowi, co nie znaczy, że nie ma potrzeby uzupełnienia i wzmocnienia kadry. Chętnie skorzystamy z wiedzy i doświadczenia pracowników przyłączanych gmin, jeśli oczywiście oni będą mieli taką wolę.
Zwykli mieszkańcy, chcąc na przykład załatwić sprawę w ośrodku pomocy społecznej, będą mieli trudniej. Chociażby z racji odległości do OPS-u.

Spotykam się z przekonaniem, że w małych jednostkach można szybciej coś załatwić. To błąd. Większe jednostki mogą więcej, mają dostęp do pieniędzy unijnych, ale są też w stanie znaleźć inne źródła finansowania pewnych programów. Co do odległości natomiast. Z Winowa do Opola są 4 kilometry, a do Prószkowa 12 kilometrów i to jest najlepszy komentarz. 50 proc. mieszkańców gminy Dąbrowa i ponad 40 proc. mieszkańców gminy Komprachcice pracuje w Opolu. Mieszkańcy Winowa czy Chmielowic tak naprawdę od dawna są już w Opolu i korzystają z przywilejów z tym związanych, ale – nie będąc tu zameldowanymi – nie mają prawa do karty seniora czy karty opolskiej rodziny. Teraz te przywileje dostaną.

Pojawią się też zapewne prozaiczne problemy, jak na przykład dublujące się nazwy ulic. Macie już na to sposób?

Będziemy chcieli zachować te nazwy, a aby nie dochodziło do pomyłek, chociażby przy doręczaniu poczty, wprowadzić dodatkowy człon, na przykład Brzezie czy Czarnowąsy.

To oznacza, że konieczna będzie wymiana dowodów. Ten argument również był podnoszony przez przeciwników przyłączenia.

O konkretach będziemy mówić w najbliższych dniach na konferencji prasowej. Dopracowujemy jeszcze szczegóły, a nie chciałbym wprowadzić kogoś w błąd. Chcemy też otwierać biura informacyjne na terenach sołectw, aby rozwiewać wątpliwości, które się pojawiają.

Wraz z powiększeniem miasta przybędzie panu radnych. Wiele wskazuje na to, że zasilą szeregi opozycji.

W przypadku części radnych z Dobrzenia Wielkiego faktycznie tak może być, ale myślę, że interes miasta weźmie jednak górę. Z prezydentem można się nie zgadzać, można tworzyć wobec niego opozycję i to są prawa demokracji. Ale ja jestem otwarty na współpracę z nowymi radnymi i na ich propozycje. Nie sądzę też, żeby na złość mi głosowali na przykład przeciwko dopłatom do żłobków. Samorząd w Opolu jest bardzo praktyczny, dlatego staramy się koncentrować na sprawie, a nie na tym, kto ją zgłasza. W każdym sołectwie, które do Opola dołączy, będziemy też tworzyć radę dzielnicy z własnym budżetem inwestycyjnym. Każda z tych rad otrzyma co najmniej 100 tys. złotych.

Wierzy pan w to, że nie będzie działań w stylu „na złość prezydentowi Wiśniewskiemu odmrożę sobie uszy”?

Mam nadzieję, że nie, bo przecież ja działam w imieniu mieszkańców. Nie mam żadnej prywatnej korzyści z powiększenia Opola. Moja pensja się nie zwiększy, nie dostanę żadnej nagrody finansowej z tego tytułu. Zarabiam dziś mniej niż wójtowie okolicznych miejscowości i to się nie zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska