Ładnie od frontu

Odezwali się do nas po tym, jak opisaliśmy historię budynku w Rynku 10, który został odnowiony tylko od frontu i od strony ulicy Młyńskiej.
- Teraz turyści idący ulicą Szpitalną dziwią się, widząc naszą zaniedbaną elewację - utyskiwała Celina Gawryś, mieszkanka kamienicy.
Podobny kłopot mają mieszkańcy zabytkowego budynku u zbiegu ulicy Spychalskiego i placu Piłsudskiego.
- Od frontu nabrała ślicznych kolorów i tynk się już na głowę nie sypie, ale od podwórka jest nie tknięta - napisała do nas pani Beata. - Brak jest tynku, tylko rozsypująca się cegła i wygląd nie do opisania.

... od podwórka ruina.
(fot. Fot. Sławomir Mielnik)

Kłopot w tym, że budynek jest nadal prywatną własnością. Nie wiadomo jednak konkretnie, kto ma do niego prawa, gdyż pierwszy właściciel przed ponad 30 laty wyjechał z Polski. Po jego śmierci nie ujawnili się spadkobiercy, a ponadstuletnią kamienicą zarządza gmina. Wprawdzie miasto wyremontowało frontową elewację i zadbało o nowe okna, ale: - Remontu nie skończyło i teraz można mieć wrażenie, że prace odbywały się na pokaz, a nie po to, by ulżyć i polepszyć byt mieszkańcom - żalili się wczoraj niektórzy lokatorzy.
- Ciepło ucieka nam nie tylko przez okna, ale i przez ściany - dodaje pani Beata.
Zofia Lachowicz, naczelnik wydziału lokalowego w opolskim ratuszu, przekonuje, że nie było robót na pokaz, ale na skutek nakazu wydanego przez konserwatora zabytków.

- Gdybyśmy remontu nie zrobili, to część zabytkowej elewacji zupełnie by się rozsypała - wyjaśnia Lachowicz. - Do tej pory budynek ma nieuregulowany stan własności, choć staramy się, poprzez proces, o wykazanie na nim zasiedzenia. Remont, który już wykonała gmina, jest poważnym argumentem w sądzie. Był niepełny, bo zabrakło odpowiednich funduszy. Kiedy miasto stanie się już właścicielem budynku, to na pewno będzie szukać pieniędzy na jego dokończenie - deklaruje Lachowicz.