Skarbnik miasta chciała odejść, ale zostaje

Artur Janowski [email protected]
Anna Jędrzejak złożyła wczoraj rezygnację, a po kilku godzinach ją wycofała.

Jędrzejak nie chce mówić o powodach swojej decyzji. We wtorek popołudniu tłumaczyła "NTO", że nic się nie stało.
- Zostaję w ratuszu, a moje wahanie? Cóż, każdy ma takie chwile, że się zastanawia, czy da radę - mówi Jędrzejak.
Tymczasem wg naszych informacji całe zamieszanie spowodowało zajście, do którego doszło w ubiegły piątek na naradzie u skarbniczki.

- Urzędniczka zajmująca się nadzorem nad finansami szkół w pewnym momencie wyszła z gabinetu skarbniczki, płacząc - opowiada jeden z pracowników ratusza. - Dostała bezdechu, aż trzeba ją było cucić w sąsiednim gabinecie naczelnik Anny Plewki (szefuje wydziałowi budżetu).
Po chwili wezwano karetkę pogotowia, która zabrała ją z ratusza. Urzędniczka jest do końca tygodnia na zwolnieniu lekarskim. Jej koledzy - choć w ratuszu aż huczy od plotek - niechętnie komentują to "wydarzenie". Niektórzy nieoficjalnie mówią, że winien jest sposób pracy pani skarbnik, która dopracowała się także przydomka "żelazna dama".
- Mówi dosadnie i bardzo ostro, często podniesionym głosem - żalą się i opowiadają, iż wielu urzędników "wysłuchało" ostrych słów skarbniczki.

Inni, którzy stoją po stronie Jędrzejak, twierdzą, że lubi bardzo dużo wymagać i potrafi to egzekwować. - Taka już jest i nie ma się na nią co obrażać - mówią.
Jeszcze inni twierdzą (tak mówi np. naczelnik Anna Plewka), że nie można łączyć przyjazdu karetki z tym, co było na spotkaniu. Gdy pytamy o szczegóły, ucina: - Proszę rozmawiać z rzecznikiem prasowym urzędu.
Zapytaliśmy jednak nie rzecznika, a Ryszarda Zembaczyńskiego, prezydenta Opola. Ten powiedział wczoraj, że incydent będzie na pewno wyjaśniony.

- Mam już pisemne oświadczenia uczestników tego spotkania. Muszę się w nie wczytać i dopiero wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej - podsumowuje Zembaczyński. - Dziś uważam, że żadnego problemu nie ma, a pani Jędrzejak to fachowiec, którego nie możemy stracić. Moim zdaniem problem i ewentualne stresy biorą się stąd, że sfera podatków i finansów jest bardzo trudna i skomplikowana.
Na pytanie, czy pani naczelnik wiąże incydent po spotkaniu ze swoją rezygnacją ze stanowiska, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
KIM JEST JĘDRZEJAK?
Ma 54 lata.
W latach 90. pracowała jako główna księgowa w Zakładzie Opieki Zdrowotnej
w Opolu na ulicy Reymonta,
a także w Nobanie, ZETO oraz Polwodzie. Ma dwóch dorosłych synów, lubi turystykę górską. Podkreśla, że jest apolityczna. Oskarżano
ją o narażenie Skarbu Państwa na stratę 208 tys. zł w czasie,
gdy od lutego 1998 do marca 1999 r. pracowała jako księgowa w firmie R.
w podopolskich Chróścicach. Odpowiadała tam za prawidłowe rozliczanie zobowiązań podatkowych. W tym roku sprawę umorzono. Również
w ubiegłym roku pośród radnych krążył pomysł, by odwołać skarbniczkę, gdyż część rajców nie potrafiła się z nią porozumieć. Pomysł upadł,
bo wiadomo było, że mimo odwołania prezydent i tak ponownie desygnowałby na to stanowisko Jędrzejak, gdyż ma do niej duże zaufanie.

ROZMOWA
Czasami czuję się zaszczuta
Z Anną Jędrzejak, skarbnikiem miasta,
rozmawia Artur Janowski
- Co się stało w piątek w pani gabinecie?
- Odbywało się spotkanie robocze. Omawialiśmy rozliczenia finansowe w jednej ze szkół. Urzędniczka, o której mówimy, nie posiadała wszystkich niezbędnych dokumentów. Ona już przyszła na spotkanie zdenerwowana, ale to nie zmienia mojej dobrej opinii o niej.

- Potem wywiozła ją karetka. Czy to normalne?
- Nie, ale podkreślam, że ta osoba już była zdenerwowana. Na spotkaniu wywiązała się zwykła "pyskówka", którą udało mi się uspokoić.

- Ponoć używając bardzo dosadnych i ostrych wyrazów.
- To są pomówienia niektórych urzędników, przed którymi nie potrafię się bronić. Proszę spytać innych, jak spokojna była większa część dyskusji (wczoraj tę wersję potwierdził nam Tomasz Filipkowski, naczelnik wydziału budżetu - przyp. red.). Muszę przyznać, że od pewnego czasu mam wrażenie, iż komuś w urzędzie nie pasuje moja dociekliwość i moje bycie skarbnikiem.

- Konkretnie komu?
- Nie powiem, ale czasami czuję się, jakbym była zaszczuta i mobbingowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska