Niebezpieczny rów

Fot. Aneta Ludwig
Feliks Kochanek dwa lata temu kupił samochód. Przejeżdżając skrzyżowanie z rowem, maksymalnie zwalnia, ale kiedy wiezie pasażerów, auto i tak szoruje podwoziem po kamieniach. Na zdjęciu pokazuje, w którym miejscu samochód dotyka ziemi.
Feliks Kochanek dwa lata temu kupił samochód. Przejeżdżając skrzyżowanie z rowem, maksymalnie zwalnia, ale kiedy wiezie pasażerów, auto i tak szoruje podwoziem po kamieniach. Na zdjęciu pokazuje, w którym miejscu samochód dotyka ziemi. Fot. Aneta Ludwig
Ulicę Szkolną i Wiśniową w Ligocie Prószkowskiej przedziela wykop na deszczówkę. Jest tak głęboki, że kierowcy mają problem z jego pokonaniem.

Wczoraj częściowo przykryty był warstwą lodu, pod którym już płynie sporo wody z topniejącego śniegu.
- Nawet jadąc bardzo ostrożnie, nie sposób nie dotknąć podwoziem kamieni - denerwuje się Feliks Kochanek, jeden z mieszkańców ulicy Wiśniowej. - Mam nowy samochód i dla bezpieczeństwa przejeżdżam przez ten rów na ukos, ale to nie jest rozwiązanie. To miejsce jest niebezpieczne nie tylko dla kierowców, ale i dla rowerzystów.

Wtórują mu sąsiedzi, równie jak on zniecierpliwieni brakiem reakcji ze strony zarządców obu dróg.
- Aby przejechać ciągnikiem, muszę kłaść w rowie deski, a i to ledwie pomaga. Najgorzej jest z rozrzutnikiem obornika - boję się, że w końcu zniszczę maszyny na tym rowie - opowiada Gerard Kilisz, rolnik z ulicy Szkolnej.
Rów jest najgłębszy przed dwoma budynkami przy ulicy Szkolnej.
- Żeby wyjechać samochodem na ulicę, muszę przejechać kilkadziesiąt metrów poboczem, w miejsce, gdzie wykop jest płytszy - relacjonuje Aneta Mrohs.
Ulica Wiśniowa w Ligocie prowadzi do cmentarza, jest na niej spory ruch. Rozwiązaniem byłoby wyrównanie połączenia obu dróg i odprowadzenie deszczówki pod ziemią.

- Podobno drogi miały być naprawione po budowie kanalizacji, ale inwestycja się opóźnia, a my już dłużej czekać nie możemy - mówi Dorota Panusch.
Na razie ludzie z Ligoty nie doczekali się pomocy z urzędu gminy, choć interweniują w tej sprawie już od kilku lat.
- Znam problem doskonale, ale jestem bezradna, bo to nie jest nasz teren - tłumaczy Róża Malik, burmistrz Prószkowa. - Ulica Szkolna razem z przylegającym do niej placykiem to własność Zarządu Dróg Wojewódzkich. Już kilkakrotnie pisaliśmy do nich w tej sprawie, bez skutku. Obiecuję, że zajmę się tym po raz kolejny. Gdyby to była nasza droga, już dawno zrobilibyśmy porządek z tym rowem - dodaje.
Tymczasem w Zarządzie Dróg Wojewódzkich nikt nie słyszał o wieloletnim kłopocie mieszkańców Ligoty Prószkowskiej. Wczoraj nie mogliśmy się więc dowiedzieć, dlaczego rowu do tej pory nie zlikwidowano. Po naszej interwencji urzędnicy obiecali zbadać problem oraz przeprowadzić wizję lokalną w terenie. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska