Awarię sieci kanalizacyjnej w rejonie ulicy Częstochowskiej wykryto w czwartek około godziny 10. Okazało się, że łącze na rurze odprowadzającej ścieki z przepompowni do oczyszczalni jest nieszczelne. Nieczystości nie mogły więc tamtędy płynąć i ze zbiornika przepompowni przelały się do rzeki Malina. Usuwanie awarii trwało dwie godziny. W tym czasie do rzeki trafiło około 1000 metrów sześciennych zanieczyszczeń.
- Były to ścieki z gospodarstw domowych i woda deszczowa, więc nic strasznego - mówi Piotr Kętrzyński, prezes firmy Wodociągi i Kanalizacja. - Tej awarii nie można było przewidzieć ani jej zapobiec. To stara kanalizacja, która będzie wymieniana w ramach projektu ISPA (od red.: program ruszył w tym roku). Wymiana to jedyny sposób, żeby uniknąć tego typu awarii.
To, czy rzeczywiście nic strasznego się nie wydarzyło, zbada Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. W czwartek po południu zostały pobrane próbki z ujścia Maliny do Swornicy (Malina to dopływ tej rzeki), wzdłuż brzegu Swornicy i przy ujściu Swornicy do Odry.
- Dopiero kiedy będą znane wyniki, będziemy wiedzieć, co robić dalej - mówi Krzysztof Gaworski, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. - Jeżeli doszło do poważnego skażenia, na przykład śnięcia ryb, to sprawa trafi na policję i zostanie wszczęte postępowanie.
Jeżeli nic takiego się nie wydarzy, WiK za wpuszczenie ścieków do rzeki będzie musiał wnieść do urzędu marszałkowskiego tzw. opłatę za korzystanie ze środowiska.
- Żeby ustalić wysokość tej opłaty, musimy znać wyniki pomiarów zanieczyszczeń, które dostały się do środowiska - mówi Wioletta Ruszczewska, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. - Wstępnie można przypuszczać, że będzie to kwota od kilkuset do tysiąca złotych.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?