Tańczący z mrówkami

Andrzej Jagiełła [email protected]
Joachim Barczyk zaprzyjaźnił się z mrówkami. I stworzył w lesie koło Dąbrówki Łubniańskiej jedną z największych w Europie kolonii.

Leśniczy od kilkunastu lat z pasją opiekuje się kolonią kilkuset mrowisk. Nie jest to jednak zwykłe skupisko mrowisk, lecz prawdziwe miasto, którego mieszkańcy, małe leśne owady, traktują leśniczego jak członka rodziny. Okazują to w specyficzny sposób. Jeszcze nigdy go nie ugryzły! Choć obcego, czyli mnie, dotkliwie pokąsały. Zrobią też tak z każdym, kto spróbuje naruszyć konstrukcję domów z igliwia.

- Nie wiem, kiedy to się stało, ale faktem jest, że mogę bez problemu włożyć rękę do mrowiska i nie poczuję ani jednego ukąszenia - mówi Joachim Barczyk.
Kiedy podchodzi do mrowiska, wychodzą mu naprzeciw zastępy żołnierzy i robotnic. Tak jakby wiedziały, kto się zbliża. - Pewnie jest to przyzwyczajenie z okresów, gdy dokarmiam je specjalnym preparatem na bazie miodu - śmieje się Barczyk. Po raz pierwszy zetknął się z mrówkami w czasie szkolnej praktyki na terenie Leśnictwa Rzędów. Leśniczy pokazał Joachimowi kolonie mrówcze na wymarciu. Przyczyna była prozaiczna - zanieczyszczenie środowiska.

Kiedy pod koniec lat 80. ubiegłego wieku rozpoczął pracę w Leśnictwie "Dąbrówka" w Dąbrówce Łubniańskiej, odkrył kilka mateczników oraz dużych kopców nadających się do kolonizacji. Intuicyjnie zaczął przenosić do nich całe rodziny. W ten sposób co roku liczba mrowisk się powiększała i powiększa do dzisiaj.
Dla ułatwienia im komunikacji nad rowami odwadniającymi pobudował specjalne kładki. - Po to, by mogły samodzielnie rozchodzić się po lesie - mówi leśniczy.
A wszystko po to, by w naturalny sposób walczyć ze szkodnikami drzew. - Mrówki są doskonałymi sanitariuszami i lekarzami - mówi Barczyk. - Jeśli tylko się pojawią szkodniki, to mrówki potrafią wspiąć się na koronę drzewa, by tam dopaść złoczyńcę. Dzięki temu drzewa w moim lesie są zdrowe.
Z czasem teren leśnictwa stał się jednym z niewielu miejsc w Europie, gdzie tak licznie żyją mrówki. - Na tym mi wcale nie zależało - powiedział "NTO" pan Joachim. - Kiedyś jednak wpadła mi do rąk broszura: "Śląskie lasy bez mrówek?". - Wpisałem na jej okładce jedno słowo - bzdura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska