Nie było projektu, nie ma zatoczki, nie ma przystanku

Justyna Janus [email protected]
Po otwarciu mostu Piastowskiego autobusy miały się zatrzymywać na ulicy Spychalskiego. Nie będą. - Znowu zrobili nas w balona - mówią Opolanie.

KOMENTARZ
Trzeba robić, a nie mieć chęci
Wątpię, czy opolan obchodzi to, że nie było projektu. Skoro dyrektor Sitko obiecał, że przystanek będzie przeniesiony, to powinien zrobić wszystko, żeby tak się stało. Rzucaniem słów na wiatr jeszcze nikt świata nie zawojował, a jak mówi przysłowie: dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Skoro procedury tak długo trwają, to nie trzeba było ludziom obiecywać.
A już na pewno należało wcześniej nieco rozpoznać sprawę, by wiedzieć, że dokumentacja remontu już dawno jest i trudno będzie ją zmienić.

O sprawie przeniesienia przystanku autobusowego z placu Kazimierza na ulicę Spychalskiego pisaliśmy w styczniu tego roku. Wtedy pojawił się ten pomysł. Jego autorami byli mieszkańcy Opola, którzy przyszli z nim do Janusza Kowalskiego, opolskiego radnego. Pomysł poparli również inni mieszkańcy, z którymi wtedy rozmawialiśmy.
- Skoro autobusy z Zaodrza do centrum mogą przejeżdżać przez nowy most, to dlaczego z powrotem mają jeździć starym? - mówiła Alicja Bzdyra z Opola. - To dalej i droga jest bardziej zakorkowana.

Radny obiecał załatwić sprawę. Dariusz Sitko, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego, go poparł. Przystanek miał stanąć na Spychalskiego po remoncie skrzyżowania. Kiedy prace dobiegały końca, w wyznaczonym wcześniej miejscu na nowym chodniku ustawiono znak przystanku.
- Na razie będzie to tylko punkt przystankowy - mówił 12 stycznia Dariusz Sitko. - Decyzję w sprawie budowy wiaty podejmie komisja bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Tymczasem komisja podjęła inną decyzję: na Spychalskiego przystanku nie może być wcale. Powód: brak zatoczki autobusowej.
- Autobus nie może się zatrzymywać na ulicy, na wprost podwójnej linii ciągłej - tłumaczy decyzję komisji Dariusz Bradecki, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Opolu. - Samochody jadące za nim po przejechaniu na zielonym świetle musiałby się zatrzymywać i czekać, aż autobus odjedzie.
W trakcie remontu chodnika zatoczka nie została wybudowana, bo nie było jej w planach. Dokumentacja remontu skrzyżowania powstała w roku 2004, a wtedy pomysłu na przystanek jeszcze nie było.
- Pomysł pojawił się w styczniu, kiedy radni zgodzili się na ekspresowy remont skrzyżowania - mówi Jerzy Bradecki, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg. - Żeby wprowadzić go w życie, potrzebna była oddzielna dokumentacja techniczna. Cała procedura powinna była się zacząć od wniosku (złożonego przez radnego lub MZK - red.) do rady miasta, w tej właśnie sprawie. Taki wniosek nie wpłynął. Przygotowanie dokumentacji zajęłoby kilka miesięcy. Nie mogliśmy czekać, bo chcieliśmy otworzyć wyremontowane skrzyżowanie razem z mostem Piastowskim.

Janusz Kowalski od nas się dowiedział, że przystanku nie będzie.
- Przecież widziałem tam znak - mówi Janusz Kowalski. - Moim zdaniem brak zatoczki to żaden powód. W Opolu jest wiele przystanków, gdzie nie ma zatoczki, a autobusy tam stają.

Dariusz Sitko nie traci nadziei.
- Będziemy jeszcze raz wnioskować do komisji, aby w tym miejscu, nawet bez zatoczki uruchomić przystanek - mówi prezes MZK.
Tymczasem w piątek na most i skrzyżowanie na placu Piłsudskiego wrócą autobusy. Autobusy linii nr 4, 5, 9 i N na Zaodrze pojadą swoją starą trasą, czyli ulicą Piastowską, Wrocławską i plac Kazimierza.
- Ja to wiedziałam, że tak będzie - mówi Janina Kruk z Opola. - Jak coś szumnie zapowiadają to potem nic z tego nie wychodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska