Opole odda Zieleni Miejskiej schronisko w Zieleńcu

Ośrodek w Zieleńcu to dziś dla miasta kosztowny balast. Miasto nie ma ani pomysłu ani pieniędzy na dokończenie schroniska, które otrzymało pod koniec lat 90. Na razie jednak - mimo kilku przetargów - nie było chętnego, który kupiłby schronisko wycenione około 3 mln zł. Tymczasem propozycję jego przejęcia złożyła miastu spółka Zieleń Miejska.

- W zamian przekaże nam atrakcyjny teren na Malinie i jeszcze dopłaci 151 tysięcy złotych - wyjaśnia kulisy umowy Kwiatkowski. - Suma jest różnicą pomiędzy wartością terenu spółki, a naszego schroniska. Myślę, że na tym interesie nikt nie straci, a wszyscy zyskają.

Miasto chciało bowiem już dawno kupić teren należący do Zieleni Miejskiej. Wycofało się z tego pomysłu z powodu braku pieniędzy w budżecie.

- Działki na Malinie są atrakcyjne dla inwestorów, ale muszą mieć jednego właściciela, dlatego propozycja jest kusząca - tłumaczy Kwiatkowski.

Po co Zieleni - zajmującej się pielęgnacją terenów zielonych - schronisko? Tego nie udało nam się w środę dowiedzieć, bo w firmie nie było nikogo, kto mógłby na ten temat rozmawiać.
- Spółka, gdy już stanie się właścicielem, będzie mogła np. ten obiekt sprzedać - mówi Janusz Kwiatkowski.

I tu może tkwić sedno. Spółka - w przeciwieństwie do samorządu - nie musi się trzymać sztywno wyceny, którą opracował rzeczoznawca. Teoretycznie może ośrodek sprzedać nawet za połowę ceny. Radni - którzy już za tydzień na sesji zadecydują o losach ośrodka - są pomysłem zaskoczeni. Ale nawet ci z opozycji nie mówią: nie.

- Decyzja o sprzedaży ośrodka była błędem, bo miasto mogło go wykorzystać - twierdzi Andrzej Namysło, przewodniczący klubu radnych Lewicy. - No, ale skoro już zapadła, a miasto nie potrafi tego ośrodka sprzedać, to taka zamiana jest jakimś rozwiązaniem. Dziś ośrodek tylko przysparza nam niepotrzebnych kosztów.