Bezpłatna giełda przy Tesco w Opolu to ściema!

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
- Gdybym wiedziała, że giełda nie jest bezpłatna, tobym tu nie przyjechała - mówi Łucja Bielecka, która chciała sprzedać tu swoje ciuchy.
- Gdybym wiedziała, że giełda nie jest bezpłatna, tobym tu nie przyjechała - mówi Łucja Bielecka, która chciała sprzedać tu swoje ciuchy.
Kupcy się skarżą, że choć Tesco zwolniło ich z opłat, to miasto każe płacić i nasyła na nich inkasentów.

Bezpłatna, jak głosiły reklamy, giełda odbywa się w każdą niedzielę pod marketem Tesco, przy ul. Ozimskiej. - Do niedawna faktycznie można było tu sprzedawać za darmo - mówi jedna z handlujących kobiet. - A później miasto zorientowało się, że można na tym zrobić interes, i zaczęło nasyłać inkasentów, którzy łupią nas z każdej złotówki - denerwuje się.

Na giełdzie wystawiają się nie tylko ci, którzy utrzymują się z takiej działalności, ale również prywatne osoby, które chcą wyprzedać zalegające w szafach ubrania czy zabawki.

Łucja Bielecka przyniosła używane ciuchy, w których już nie chodzi, oraz zabawki synka, zachęcona informacją, że za wystawienie towarów nie będzie musiała płacić. - Inkasent pojawił się w ubiegłym tygodniu, ale każdemu mówił co innego. Podobno ci, którzy mają większe stoiska, powinni płacić 22 złote, a ci, którzy tak jak ja, handlują z koca - 6 złotych. Ale inkasent twierdził, że nie ma odpowiednich blankietów i wszystkim chciał liczyć po 22 złote. Wywiązała się z tego szarpanina, bo ludzie nie chcieli płacić, aż w końcu inkasenci wezwali na pomoc straż miejską - opowiada.

W ostatnią niedzielę również było nerwowo. Niektórzy handlarze mówili stanowczo, że płacić nie będą i inkasent odchodził wówczas z kwitkiem.

Jolanta Szczydłowska, podobnie jak pani Łucja, przyszła na giełdę, żeby pozbyć się tego, co zalegało jej w szafie. - Mam sporo ładnych, kolorowych ubrań, których z powodu żałoby długo raczej nie założę. Szkoda ich, żeby tak leżały, zwłaszcza że komuś mogą jeszcze posłużyć - wyjaśnia.
Naszą rozmowę przerywa inkasent, domagając się zapłaty.

- Jest napisane, że giełda jest za darmo, więc dlaczego mam panu płacić? Pokazać panu regulamin? - kobieta nie ustępuje, więc inkasent daje za wygraną. - W ubiegłym tygodniu na tych moich ciuchach zarobiłam 8 złotych, a ratuszowi musiałabym oddać 6 złotych. To nie ma sensu - mówi zrezygnowana.

Zanim skończyłyśmy rozmowę pojawił się kolejny inkasent, poprosił kobietę o podanie danych i wręczył blankiet z informacją o odmowie zapłaty. - Przed tygodniem też nie zapłaciłam, więc przyprowadził straż miejską. Powiedziałam, że teren jest Tesco, więc jeśli chcą ode mnie pieniędzy, to mają mi pokazać pismo dyrekcji marketu, że wyraziła na to zgodę. Wtedy sobie poszli - relacjonuje.

Inkasenci tłumaczą się, że zbierają pieniądze na zlecenie urzędu miasta, a nie przez własne widzimisię.

Potwierdza to Alina Pawlicka-Mamczura, rzeczniczka prezydenta Opola. - Każda osoba, która chce w Opolu handlować, musi uiścić opłatę i nie ma znaczenia, czy odbywa się to na terenie prywatnym czy należącym do miasta - wyjaśnia.

Andrzej Czajkowski, prezes Zakładu Komunalnego, który wysyła inkasentów, dodaje, że w kolejnych tygodniach nie powinno być nieporozumień. - Tesco wysłało już pisma do wszystkich kupców, że muszą ponosić opłaty - mówi. - One i tak są niższe, skoro właściciel terenu nie liczy sobie tzw. placowego - argumentuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska