Zabójstwo nad Babim Lochem. Ruszył głośny proces

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Adam J. do dziś zmaga się ze skutkami wypadku, w którym – jak twierdzą śledczy – próbował odebrać sobie życie, po tym jak zamordował swoją znajomą.
Adam J. do dziś zmaga się ze skutkami wypadku, w którym – jak twierdzą śledczy – próbował odebrać sobie życie, po tym jak zamordował swoją znajomą. Sławomir Mielnik
37-letni Adam J. oskarżony o zabicie kobiety stanął przed sądem w piżamie i szlafroku. Jego obrońca domagał się odroczenia rozprawy.

Oskarżony na rozprawę został przywieziony karetką. Poważne obrażenia nogi sprawiły, że poruszał się z trudem, opierając się na balkoniku. Tuż za nim szedł ratownik medyczny.

Adam J. do dziś zmaga się ze skutkami wypadku, w którym – jak twierdzą śledczy – próbował odebrać sobie życie, po tym jak zamordował swoją znajomą.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w nocy z 20 na 21 kwietnia 2014 roku nad stawem Babi Loch koło Kościerzyc (gmina Lubsza).

Adam J., mieszkaniec Brzegu, przyjaźnił się z 34-latką, swoją późniejszą ofiarą. Kilka miesięcy przed zabójstwem zaczęło dochodzić między nimi do nieporozumień. Adam J. miał grozić kobiecie śmiercią, śledczy podejrzewają też, że to on wyrysował ostrym narzędziem obraźliwy napis na karoserii jej samochodu.

Feralnego dnia późnym wieczorem kobieta wsiadła do samochodu oskarżonego i wspólnie pojechali nad Babi Loch, popularny dziki staw w pobliżu Brzegu.

Nie wiadomo co dokładnie wydarzyło się tego wieczoru i spowodowało wybuch agresji. Zdaniem śledczych Adam J. pobił nad jeziorem kobietę do nieprzytomności, a następnie wrzucił do wody.

W miejscu, gdzie znaleziono zwłoki nie jest głęboko, ale pozbawiona świadomości ofiara nie była w stanie wydostać się z wody i utonęła. Na zwłoki kobiety natrafili w wielkanocny poniedziałek wędkarze.

Tej samej nocy w sąsiednich Pisarzowicach doszło do wypadku, który wzbudził czujność śledczych. Kierowca volkswagena golfa z dużą prędkością przejechał przez skrzyżowanie i z całym impetem wjechał w budynek. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala, a śledczy zaczęli łączyć ze sobą te dwa wydarzenia. Nie bez znaczenia był czarny pasek od torebki, należącej do ofiary, który znajdował się we wraku samochodu.

W postępowaniu przygotowawczym oskarżony nie przyznawał się do winy i odmawiał składania wyjaśnień. Nie wiadomo, czy przed sądem zmienił zdanie, gdyż znaczna część procesu toczyła się za zamkniętymi drzwiami.

Obrońca Adama J. chciał odroczenia terminu dzisiejszej rozprawy, bo - jak tłumaczył - nie mógł ustalić z oskarżonym linii obrony.

Dlaczego sąd się na to nie zgodził? Czytaj więcej w papierowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska