Czy władz nie obchodzą śmiertelnie chorzy mieszkańcy?

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Wojciech Matusik / Polskapresse
Na piątkową konferencję poświęconą potrzebom opieki paliatywnej na Opolszczyźnie nie przyszedł nikt od wojewody, marszałka, ani z NFZ. Konferencja - jedna z szesnastu - odbywała się w ramach ogólnopolskiej akcji "Oswoić ból". Opole to jedynie miasto wojewódzkie, w którym władze zlekceważyły organizatorów.

- Jestem oburzona, bo chcieliśmy rozmawiać o tym, jak należy rozwijać opiekę paliatywną, ale nie ma z kim. Od 15 lat przebijam się przez mur obojętności i ignorancji. Może komuś się wydaje, że na Opolszczyźnie nie ma ludzi umierających z powodu choroby nowotworowej? - powiedziała nto dr nauk med. Jadwiga Pyszkowska, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny paliatywnej.

Konferencja odbywała się w ramach ogólnopolskiego projektu “Oswoić ból”. Opole było ostatnim miastem wojewódzkim, gdzie prowadzono szkolenie dla lekarzy i pielęgniarek opieki paliatywnej oraz chciano rozmawiać z urzędnikami odpowiedzialnymi za politykę zdrowotną w regionie.

- To jedyne województwo, gdzie na spotkanie z nami nie przyszedł nikt z władz - mówi dr n. med. Aleksandra Ciałkowska-Rysz, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej i twórczyni akcji. - Tym większa szkoda, że Opolszczyzna jest miejscem, gdzie pieniądze na opiekę nad śmiertelnie chorymi - których generalnie brakuje - są tu wyjątkowo źle rozlokowane. Dość duża pula jest przeznaczona na opiekę stacjonarną i pod tym względem Opolszczyzna jest w czołówce regionów, natomiast opieka domowa jest tu na samym końcu w Polsce.

Tymczasem opieka domowa to priorytet.
Polega ona na tym, że do chorego w ostatnim stadium choroby raz na dwa tygodnie przychodzi lekarz, a dwa razy w tygodniu pielęgniarka. Pacjent może też korzystać z fizjoterapii oraz ze wsparcia psychologa.

Zdaniem Jadwigi Pyszkowskiej opieka paliatywna na Opolszczyźnie wygląda fatalnie. Mamy 12 powiatów, tylko 5 oddziałów stacjonarnych i 7 podmiotów realizujących opiekę domową, a powinien być przynajmniej jeden na powiat.

- Ci, którzy się tym zajmują to złoci ludzie, ale jest ich za mało. Lekarzy mamy tylko 5, a powinno być 15. Nie ma tu szacunku do specjalistycznej wiedzy medycznej. W województwie opolskim od lat dominuje takie podejście, że wystarczy sama pielęgniarka, która przyjedzie i zmieni pieluchomajtki. Zresztą pielęgniarek też jest za mało. Zapraszaliśmy na szkolenia lekarzy rodzinnych, żeby również pomagali chorym, ale oni nie są zainteresowani - gromi dr Jadwiga Pyszkowska.

Już rok temu w Polsce zwiększono wycenę świadczeń w ramach opieki paliatywnej, ale dotąd jej nie zastosowano. Politycy obiecywali też, że od jesieni zniesione zostaną limity w opiece paliatywnej, ale i tego nie zrobiono.

Skutek jest taki, że ludzie w Polsce umierają w kolejce do hospicjum, a placówki zagrożone są bankructwem, bo dawno przekroczyły limity wynikające z kontraktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska