Leki z czeskiej apteki

Beata Cichecka
Mieszkańcy pogranicza zaopatrują się w Czechach w tańsze medykamenty, głównie w parafarmaceutyki. Ale polskie recepty realizują rzadko.

PORÓWNAJ, ZANIM ZACHORUJESZ
CENY LEKÓW W CZECHACH:
Citrosept (wyciąg z grejpfruta) - 109 koron
Shark (tran) - 169,80 korony
Strepsils (tabletki na ból gardła) - 58,50 korony
Centrum (zestaw witamin i minerałów) - 100 tabletek - 388 koron
Spektrum energy (czeskie witaminy i minerały) - 90 sztuk - 270 koron
Aspiryna - 10 sztuk - 10,50 korony
Ibalgin 200 - tabletki przeciwbólowe - 30 sztuk - 23 korony
Ibalgin 400 - przeciwbólowy - 30 sztuk - 38 koron
Ampicylina (antybiotyk) -30 kapsułek - 120 koron
Sumamed (antybiotyk) - 3 tabletki - 380 koron
Rovamycine (antybiotyk) - 1,5 mln j.m. - 187 koron
Opthalma-Septonex (krople do oczu) - 25 koron
Mukoseptonex (krople do nosa) - 19,60 korony
Nizoral (szampon przeciwłupieżowy) - 60 ml 175,70 korony
Czeskie apteki nie przyjmują złotówek. Kurs korony w sprzedaży wynosi obecnie 11-12 groszy.

CENY LEKÓW W POLSCE:
Citrosept (wyciąg z grejpfruta) - 10 ml - 23 złote, 30 ml - 36 zł
Tran - 10,60 zł - 11 zł
Strepsils (na gardło) - 12,50 zł
Centrum (witaminy i minerały) - 100 tabletek - 37 złotych
Duowit (witaminy i minerały) - 6,80 złotego
Vitaral - 30 sztuk - 9,10 złotego, 60 sztuk - 15,15 złotego
Aspiryna - 10 sztuk - 5,90 złotego
Ampiryna - 100 sztuk - 15,30 złotego
Ampicylina (antybiotyk) - 16 kapsułek - 4,52 złotego
Sumamed (antybiotyk) - 3 tabletki - 34 złote
Rovamycine (antybiotyk) - 1,5 mln j.m. - 28,38 złotego, na receptę - 11,35 zł
Ibuprofen (przeciwbólowy) - 10 sztuk - 2,73 złotego, w opakowaniach po 60 sztuk na receptę - 2,72 złotego
Xylomethazolin (krople do nosa) - 3 złote
Eufrazja (krople do oczu) - 8,35 złotego
Vizine (krople do oczu) - 17,50 złotego
Nizoral (szampon przeciwłupieżowy) - 60 ml - 32-33,50 złotego

Wbrew temu jednak, co podała w czwartek regionalna telewizja Wrocław, Polacy rzadko realizują w czeskich aptekach recepty wystawione przez polskich lekarzy.
- Honorujemy je - mówi Maria Cimburowa, właścicielka apteki w czeskich Mikulowicach. - Za lekarstwa te pobieramy jednakże 100 procent odpłatności. Polacy bardzo rzadko kupują u nas antybiotyki czy inne leki o silnym działaniu. Przyjeżdżają po nie tylko wówczas, gdy nie mogą dostać ich w Polsce. Rocznie trafia do mnie najwyżej kilka recept.

Dużo naszych rodaków kupuje natomiast w Czechach parafarmaceutyki, preparaty witaminowe, odżywki, olejki aromaterapeutyczne.
- Niektóre czeskie leki będące w wolnej sprzedaży są u nas znacznie tańsze - tłumaczy Maria Cimburowa. - Zagraniczne kosztują przeważnie tyle samo co w Polsce. Powodzeniem cieszą się kapsułki z tranem o nazwie "Shark", ale największe wzięcie ma citrosept, wyciąg z pestek grejpfruta, działający przeciwzapalnie i wzmacniający organizm. To prawdziwy hit na rynku.
Jedno opakowanie tego specyfiku o pojemności 30 mililitrów można kupić u południowych sąsiadów za 109 koron. U nas kosztuje 36 złotych.
- Jeszcze do niedawna citrosept był znacznie droższy - informują farmaceutki z apteki przy ulicy Kolejowej w Nysie. - Dopiero 19 kwietnia producent obniżył jego cenę o 50 procent. To wyjaśnia, dlaczego ludzie wolą kupować go za granicą. Nie straciliśmy jednak z tego powodu klientów.

Izabela Czernocka, kierownik Posterunku Celnego w Głuchołazach, twierdzi, że nie zaobserwowała zjawiska handlu lekami.
- Każdy może przekroczyć granicę z fiolką własnego lekarstwa, które zażywa - tłumaczy. - Mam męża Czecha i robię zakupy w tym kraju od lat, więc wiem, że leki są tam, owszem, tańsze, ale dla Czechów, a zwłaszcza dla emerytów i rencistów, którzy mają bardzo duże zniżki. Polacy, przy realizacji recept mogą zyskać tak niewiele, że szkoda pieniędzy na paliwo. Sama niedawno sprawdziłam pogłoskę o tym, że szczepionka przeciwko żółtaczce jest o połowę tańsza w Czechach. Okazało się, że kosztuje tyle samo, co u nas.

Głuchołascy lekarze nie odnotowali dotąd przypadku jakiegoś zachorowania na skutek zażycia leków z Czech.
- Apteki sprzedają leki dopuszczone do obrotu przez ministerstwo zdrowia - zauważa dr Janusz Zapiór, ordynator chirurgii w Głuchołazach. - Chodzą takie głosy, że mieszkańcy wożą z zagranicy preparaty witaminowe i leki uodparniające, nie powiedziałbym jednak, by było to jakieś nagminne zjawisko. Wyjeżdżanie do Czech z receptą zdarza się sporadycznie. Każdy przecież ma prawo kupić sobie tam jakiś preparat, tak samo jak ketchup, orzeszki czy butelkę koniaku. Nie słyszałem też, by w którejś z czterech głuchołaskich aptek spadły z tego powodu obroty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska