Sforsował Odrę w Koźlu i myślał, że to już Niemcy

Fot. materiały straży granicznej
Policjanci dali mu nowe ubranie i oddali w ręce straży granicznej. Po przesłuchaniu (na zdjęciu) został przewieziony do strzeżonego ośrodka dla nielegalnych cudzoziemców we Wrocławiu. Jego sen o lepszym życiu w Niemczech jeszcze długo się nie spełni.
Policjanci dali mu nowe ubranie i oddali w ręce straży granicznej. Po przesłuchaniu (na zdjęciu) został przewieziony do strzeżonego ośrodka dla nielegalnych cudzoziemców we Wrocławiu. Jego sen o lepszym życiu w Niemczech jeszcze długo się nie spełni. Fot. materiały straży granicznej
W sobotę do aresztu deportacyjnego we Wrocławiu trafił 29-letni Mołdawianin, którego w ubiegłym tygodniu zatrzymano w Kędzierzynie-Koźlu.

Mężczyzna próbował się dostać nielegalnie do Niemiec, ale zgubiła go nieznajomość geografii. Do Polski dostał się przez zieloną granicę - w okolicach Medyki - w nocy z niedzieli na poniedziałek. Dotarł do Przemyśla, na dworcu kupił bilet i wsiadł do pociągu jadącego w kierunku, jak mu się wydawało, granicy polsko-niemieckiej.

- W pociągu dopytywał, czy jest gdzieś w pobliżu Odra, bo wiedział, że to rzeka graniczna - opowiada komisarz Janusz Hencel, naczelnik sekcji prewencji kędzierzyńskiej policji. - Dojeżdżając do Kędzierzyna-Koźla dowiedział się od podróżnych, że Odra jest blisko, więc wysiadł.
Była noc z wtorku na środę. Mężczyzna, pytając o drogę, dotarł pieszo do Odry w Koźlu. Znalazł na brzegu złamany konar, rozebrał się do slipek, a cały swój dobytek przywiązał sznurkiem do kłody. Pod osłoną ciemności zwodował tratwę i popłynął z nurtem.

Prąd rzeki był na tyle silny, że tobołek się odwiązał i wszystko wpadło do wody. Mołdawianin stracił dokumenty, ponad 200 euro, żywność w konserwach, ale i ubranie. Zdołał jednak dotrzeć na drugi brzeg i wyjść z wody.
- Był przekonany, że jest już w Niemczech - relacjonuje komisarz Hencel.
Dotarł do torów kolejowych, którymi doszedł do budki dróżniczki. W samych majtkach.
- Zaczął do niej mówić łamanym niemieckim, więc ta najpierw dała biedakowi koszulkę, a potem wezwała policję - dodaje naczelnik Hencel.

Mundurowi przewieźli przemoczonego i zziębniętego desperata na komisariat. Nakarmili go, napoili i dali ubrania z Caritasu. Na koniec przekazali mężczyznę Straży Granicznej.
- Mołdawianin nie krył się ze swymi zamiarami i od razu przyznał do nielegalnego przekroczenia granicy polsko-ukraińskiej oraz swych planów emigracji do Niemiec. Chciał tam podjąć pracę - mówi kapitan Grzegorz Klejnowski, rzecznik prasowy komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu. - Twierdził, że całą podróż zaplanował sam. Trasę swej wędrówki ustalał na podstawie mapy turystycznej. Jak widać, był słaby z geografii.

Za nielegalne przekroczenie granicy stanie przed sądem. Już w piątek wojewoda śląski wydał decyzję o jego deportacji z Polski. Jeżeli sąd skaże go na wyrok bezwzględnej odsiadki, wydalenie z kraju nastąpi dopiero po odbyciu kary. Jeśli natomiast zapadnie wyrok w zawieszeniu, Mołdawianin zostanie deportowany natychmiast. Ponownie do Polski będzie mógł wjechać legalnie najwcześniej za 5 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska