Ryba na wigilię nie musi mieć świadectwa zdrowia

Fot. Roman Baran
- Karpie mam dorodne i zdrowe, ale klient musi wiedzieć, co kupuje. Dlatego na swoim stoisku będę miał zaświadczenie od weterynarza - mówi Zygmunt Romanowski z gospodarstwa rybackiego w Borucicach.
- Karpie mam dorodne i zdrowe, ale klient musi wiedzieć, co kupuje. Dlatego na swoim stoisku będę miał zaświadczenie od weterynarza - mówi Zygmunt Romanowski z gospodarstwa rybackiego w Borucicach. Fot. Roman Baran
W tym roku sprzedawcy karpi nie mają obowiązku wywieszania zaświadczeń od weterynarza. Wystarczy zapewnienie hodowcy, że ryba jest zdrowa i nie zagraża kupującym.

Wirus atakuje tylko ryby

Z dr. Janem Żelaznym, ichtiopatologiem z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach

- Ludzie handlujący karpiem nie muszą już pokazywać wyników badań weterynaryjnych. Czy ludziom teraz nic nie grozi?
- Wirusy, które wywołują chorobę u ryb, człowieka nie atakują, więc ludzie mogą być spokojni. Pomysł wystawiania oświadczenia handlowego, zamiast zaświadczenia od weterynarza, może rozśmieszać - bo status wiarygodnej firmy u nas przemawia jeszcze do bardzo niewielu.
- Czy istnieje zagrożenie, że import ryb hodowlanych sprowadzi do Polski jakąś nową chorobę?
- Wirus KHV, który z Japonii zawędrował do USA, potem do Izraela, a następnie do Europy, od kilku miesięcy obecny jest w Polsce, powodując nową chorobę u ryb.
- Czy uprzedzenie polskich hodowców do importerów ryb nie wynika z chęci chronienia naszego rynku?
- Obawy hodowców przed sprowadzaną rybą są uzasadnione. Wirus rozprzestrzenia się szybko, może być przenoszony m.in. przez ptactwo wodne, odchody i wodę.

Nie znaczy to, że ryba nie została zbadana przez weterynarza - tłumaczy Kazimierz Dubiński, wojewódzki inspektor weterynarii w Opolu. - Każda hodowla i każdy staw są badane przez powiatowych inspektorów weterynarii.
Choć zaświadczeń już nie potrzeba, właściciele stawów wcale nie zamierzają z nich rezygnować.

- Rok temu plotki o chorobach ryb naraziły hodowców na duże straty - mówi Marek Serlin, przewodniczący związku hodowców ryb na Opolszczyźnie. - Dlatego nie widzę problemu, żeby po staremu na stoisku wieszać takie świadectwo zdrowia.
W tym roku karpie w wielu gospodarstwach są mniejsze.
- To dlatego, że kwiecień i maj był chłodny - wyjaśnia Zygmunt Romanowski, właściciel stawów w Borucicach koło Namysłowa.
Ale ryba mniejsza nie znaczy, że gorsza. Przeciwnie - będzie bardziej delikatna w smaku.
Szef związku hodowców ryb na Opolszczyźnie twierdzi, że choć obecne od paru lat na rynku karpie sprowadzane z zagranicy są tańsze, to wielu klientów woli krajowego.

- Bo nasi hodowcy karmią tylko zbożem - dodaje Marek Serlin. - Na granulaty paszowe nas po prostu nie stać, więc z konieczności karmimy ekologicznie. Co i rybie, i konsumentowi wychodzi na zdrowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska