Święta przy urnie

Fot. Paweł Stauffer
Sylwia Kochel: - Jadę, bo wierzę, że wygra demokracja.
Sylwia Kochel: - Jadę, bo wierzę, że wygra demokracja. Fot. Paweł Stauffer
Sylwia Kochel już wczoraj podzieliła się z najbliższymi opłatkiem. W Wigilię rano wyjeżdża na Ukrainę obserwować wybory.

Z opłatkami i ciastem przyjechali do niej do akademika rodzice i trzy siostry. Pierwszy raz w życiu Sylwia spędzi święta poza domem.
- Jestem wdzięczna, że rodzice zrozumieli, że muszę - mimo świąt - pojechać na powtórkę drugiej tury wyborów na Ukrainę. - Obiecałam to ludziom spotkanym tam podczas pierwszego pobytu.

Sylwia wyjeżdża w grupie 26 obserwatorów, jakich na wybory deleguje z Opolszczyzny PiS. Miało ich być 40, ale na część osób nie zgodziły się władze ukraińskie.
- Ukraińcy nie poinformowali nas o kryteriach tej "lustracji". Zapowiedzieli tylko, że ci, których nie akceptują, nie dostaną legitymacji obserwatorów - mówi Łukasz Denys z Opola, który także jedzie dziś rano na Ukrainę.
Łukasz i Sylwia mają świadomość, że uczestniczą w tworzeniu historii Ukrainy i Europy, ale jadą na powtórkę wyborów z większym niepokojem niż za pierwszym razem.
- Sytuacja na Ukrainie jest tak napięta, że zwycięstwo każdego z kandydatów może spowodować wybuch. Wypowiedzi Janukowycza atakujące Polskę mogą - szczególnie we wschodniej części kraju - spowodować ataki na polskich obserwatorów. Wielu przyjaciół odradzało nam wyjazd - przyznają Sylwia i Łukasz.
Oboje pojadą prawdopodobnie w okolice Odessy, gdzie zwolennicy Janukowycza są w przewadze. Zanim dotrą do lokali wyborczych, by w drugi dzień świat obserwować wybory, spędzą pierwszy dzień świąt w pociągu, a wieczór wigilijny we Lwowie.
- Będziemy uczestniczyć w katedrze lwowskiej w ekumenicznej pasterce, którą pierwszy raz w historii odprawią wspólnie patriarchowie rzymskokatolicki i greckokatolicki - mówi Łukasz Denys.
Wczoraj Łukasz zdążył ubrać choinkę z Emmenuelem i Emilką - dziećmi swojej siostry. Usiądzie przy niej jednak dopiero po powrocie z Ukrainy, prawdopodobnie 28 grudnia.

- Mama obiecała, że zamrozi mi wszystkie potrawy z Wigilii, żebym mogła spróbować po powrocie - mówi Sabina Kochel. - Kiedy będę składać życzenia najbliższym przez telefon, mama znów się popłacze. Ale jadę chętnie. Jestem młoda, mam ideały. Wierzę, że demokracja wygra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska