Policyjne radiowozy mają wykupione jedynie obowiązkowe ubezpieczenie OC, bo na autocasco nas po prostu nie stać - przyznaje nadkomisarz Zbigniew Białostocki, zastępca opolskiego komendanta wojewódzkiego policji. - O jakich pieniądzach mówimy, można się łatwo zorientować choćby na przykładzie ostatnio zakupionych ponad 50 opli. Gdybyśmy chcieli je wszystkie ubezpieczyć, to licząc średnio na samochód po 2 tysiące złotych składki, musielibyśmy wyłożyć około 100 tysięcy złotych rocznie. A radiowozów mamy przecież w całym garnizonie dużo więcej.
Stłuczki i wypadki radiowozów to wcale nie takie rzadkie przypadki. Rocznie jest na Opolszczyźnie nawet kilkadziesiąt, a do części z nich dochodzi z winy policjantów. Przepisy określają, że w takich przypadkach funkcjonariusza można obciążyć kwotą do trzykrotności miesięcznych poborów.
Aby się nie zrujnować na ewentualne naprawy, policjanci z własnej kieszeni dopłacają po kilkanaście złotych miesięcznie do swojej polisy i towarzystwo ubezpieczeniowe pokrywa szkodę do wysokości trzykrotnej pensji funkcjonariusza. Resztę pieniędzy na naprawę musi wyłożyć policja.
- Jest to taka namiastka autocasco, ale dzięki temu policjantowi nie grozi, że za rozbity ze swojej winy radiowóz zapłaci z własnej kieszeni - mówi Białostocki.
Podobne rozwiązania stosowane są w straży pożarnej, tyle tylko, że w przypadku uszkodzenia drogiego strażackiego wozu równowartość trzech strażackich pensji na niewiele wystarcza. W większości naprawa i tak pokrywana jest z budżetu straży.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?