Bronią naczelnika

Stanisław Głębocki, naczelnik wydziału inżynierii miejskiej Urzędu Miasta w Opolu, domaga się przeprosin oraz wpłacenia 2 tys. zł na opolski Dom Samotnej Matki, za to, że radny naruszył jego dobra osobiste.
Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Opolu przesłuchano cztery urzędniczki z ratusza. Pierwsza z nich (nie zgodziła się na podanie personaliów ani publikację wizerunku), mówiła, że praca z naczelnikiem układa się jej bardzo dobrze. Głębocki ma wiedzę, wykształcenie i kompetencje. Jest konkretny. - Zdarzają się różnice zdań, ale to jest normalne - zeznawała. - Nigdy nie miałam wrażenia, że jestem manipulowana - dodała.
Druga z zeznających kobiet zaprzeczyła, jakoby naczelnik cechował się cynizmem i impertynencją lub manipulował pracownikami. Kolejna urzędniczka mówiła, że po śmierci ich koleżanki z wydziału żaden radny nie przyszedł z nimi porozmawiać, a skupili się oni jedynie na pisaniu interpelacji.
Poszło m.in. o tekst pt "Kontrola zamiast ankiety", który w czerwcu ub.r. ukazał się w "NTO". Opisano w nim list Kowalskiego skierowany do prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego, w którym radny domaga się przeprowadzenia kontroli w sprawie mobbingowania urzędników. Uważa, że pracowników prześladuje nie Grzegorz Małecki z wydziału kontroli, lecz Głębocki. Kowalski zachowania naczelnika określił jako "wysoce niewłaściwe i nacechowane cynizmem oraz impertynencją". Zarzucił mu też m.in. nadmierne obciążenie obowiązkami służbowymi niektórych pracowników.
Kowalski chce oddalenia powództwa. Kolejną rozprawę zaplanowano na 8 marca br.