Pogana, Dolaty i Kończyły nie stać na wolność

Maciej T. Nowak [email protected]
Leszek Pogan, Stanisław Dolata i Eugeniusz Kończyło nie wyjdą na razie z aresztu. Powód: nie zebrali pieniędzy na wpłacenie wysokich poręczeń.

Termin wpłacenia kaucji minął wczoraj o godz. 24. Jednak już około 15.00 obrońcy trójki oskarżonych powiedzieli "NTO", że do wpłacenia poręczeń majątkowych nie dojdzie.
Przypomnijmy, że Sąd Okręgowy w Opolu tydzień temu uznał, że mogą wyjść na wolność, jeśli wpłacą: Pogan i Dolata po 400 tys. zł, a Kończyło 300 tys. zł.
- Decyzja zapadła już w piątek. Mój klient nie dysponuje takimi pieniędzmi - powiedział nam mec. Marek Sawczuk broniący Dolaty. Adwokat kwestionuje potrzebę wyznaczania tak wysokiej kaucji. Jego zdaniem wystarczy np. 50 tys. zł (które Dolata byłby w stanie zebrać), zakaz opuszczania kraju oraz zatrzymanie paszportu. - Pan Dolata nie jest osobą, która przedzierałaby się przez zieloną granicę, by uciec z kraju. Nie zrobi ruchu, który mógłby go kompromitować - uważa Sawczuk.
- Nie udało się zebrać tych pieniędzy - tłumaczył Igor Janik, obrońca Pogana.
Kaucji nie uzbierał również Eugeniusz Kończyło, przedsiębiorca z Brzegu. - Nie jest w stanie - stwierdził broniący go Waldemar Miedziejko. Mecenas wyjawił, że jako argument przemawiający za zwolnieniem klienta z aresztu będzie podnosił jego stan zdrowia (cierpi na bezdech).

Z możliwości wyjścia za kaucją skorzystał jedynie były naczelnik wydziału przetargów Remigiusz Promny. Jego żona w miniony piątek wpłaciła 150 tys. zł, a Promny, po blisko roku spędzonym za kratami, odzyskał wolność.
Niezależnie od tego, że część oskarżonych nie zebrała pieniędzy, prokuratura zażaliła się na decyzję sądu dającą oskarżonym możliwość odzyskania wolności. - Nadal istnieje obawa matactwa i realnie grożąca im wysoka kara - tłumaczy Lidia Sieradzka, rzecznik opolskiej prokuratury. Promny, do momentu uprawomocnienia decyzji opolskiego sądu, nie może być pewny, że pozostanie na wolności.
Okres tymczasowego aresztowania Pogana i Dolaty upływa 19 lutego. Do tego czasu sąd będzie musiał podjąć decyzję, czy przedłuża izolację oskarżonym, czy też stosuje wolnościowe środki zapobiegawcze. - Mamy nadzieję, że wówczas sąd obniży kaucję, liczymy na 150 tysięcy złotych - powiedział "NTO" mecenas Janik.

Na kiedy wyznaczona zostanie następna rozprawa - na razie nie wiadomo. Najprawdopodobniej będzie to marzec, po przeprowadzce sądu do wyremontowanej siedziby na pl. Daszyńskiego. - Oni jak kania dżdżu oczekują tego procesu. To dla nich szansa na wyjaśnienie tej sprawy - zaznacza Sawczuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska