Bruksela ma dług

Fot. Tomasz Krawczyk
Krystyna Sachta zdążyła sięgnąć po pieniądze, zanim w unijnej kasie powstał zator. Agregat siewny i opryskiwacz kupiła za 32 tys zł, zwrot połowy tej sumy już otrzymała.
Krystyna Sachta zdążyła sięgnąć po pieniądze, zanim w unijnej kasie powstał zator. Agregat siewny i opryskiwacz kupiła za 32 tys zł, zwrot połowy tej sumy już otrzymała. Fot. Tomasz Krawczyk
W całym kraju rolnicy od grudnia nie mogą się doczekać pieniędzy z unijnego programu SAPARD. U nas zatory są symboliczne.

Według Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa do takiej sytuacji doszło dlatego, że "spiętrzyły się płatności". Inaczej mówiąc, SAPARD okazał się tak popularny wśród rolników, iż po prostu w pewnym momencie w ARiMR zabrakło pieniędzy na wypłaty. Wkrótce jednak znów będą, bo jak zapewnia Ministerstwo Rolnictwa, już dzisiaj Komisja Europejska przekaże Polsce zaliczkę 24,8 euro, która w całości pójdzie na uregulowanie zaległości wobec rolników.

- Na szczęście nas ominęły te problemy i na Opolszczyźnie wypłaty przebiegały w miarę sprawnie - podkreśla Piotr Namysło, wicedyrektor opolskiego oddziału ARiMR. - Zalegamy jedynie dwóm rolnikom, ale jak tylko dostaniemy pieniądze z Warszawy, zaraz prześlemy je na ich konta.
Jak tłumaczy Namysło, zgodnie z założeniami programu SAPARD, rolnicy powinni otrzymać zwrot połowy wartości inwestycji do trzech miesięcy od jej zakończenia, czyli np. od chwili zakupu maszyny lub postawienia obory.
W ramach tzw. koperty regionalnej opolski ARiMR miał do dyspozycji 109 mln zł. - Z tej kwoty wypłaciliśmy już 35 milionów - mówi Namysło. - Ostatnie inwestycje, zgodnie z umowami, zakończą się w 2006 roku, wtedy też przelejemy pieniądze.

Wnioski od rolników i samorządów w ramach programu SAPARD (dwa działania były kierowane do rolników - na inwestycje w gospodarstwie i dla przedsiębiorstw wiejskich) napływały od 17 lipca 2002 r. do lutego ub.r. SAPARD miał być sprawdzianem na umiejętność wykorzystania środków unijnych i wyrównywania zapóźnień przed przystąpieniem do Unii.
- Na Opolszczyźnie wnioski złożyło 276 rolników - wylicza Namysło. - Przyjęliśmy 208, pozostałe musieliśmy odrzucić, bo nie były zgodne z założeniami tego programu.
Do tej pory 160 rolników otrzymało już swoje pieniądze, pozostali kończą inwestycje. Na co postanowili przeznaczyć unijne dotacje? M.in. na elewatory zbożowe (95), suszarnie zbożowe (57), nowe ciągniki (37). Przedsiębiorstwa rolne kupowały duże cieżarówki z naczepami, producenci mleka (28) stawiają obory, a 24 wnioski złożyli hodowcy drobiu.
- Napisaliśmy wniosek o dofinansowanie maszyny do zbioru porzeczek - mówi Renata Kiesińska (10 ha) z Janowa w gm. Olszanka. - Refundację dostaliśmy trzy miesiące od przedstawienia dokumentów o kupnie.
Krystyna Sachta (32 ha) z Kościelisk mówi, że razem z mężem kupili agregat siewny i opryskiwacz - w sumie za 32 tys. zł.
- Wniosek na SAPARD dla rolników złożyliśmy na ostatni moment, ale udało się - przyznaje Sachtowa. - Pieniądze już dostaliśmy.
- Zakup maszyny gwarantował szybki zwrot połowy kosztów, bo to była inwestycja prosta - tłumaczy Piotr Namysło. - Inaczej jest z tymi, którzy złożyli wniosek o dofinansowanie np. budowy obory. Taka inwestycja jest czasochłonna, a dopiero po jej zakończeniu rolnik otrzyma połowę poniesionych kosztów.

Według rolników największym mankamentem programu SAPARD było to, że wcześniej należało mieć pieniądze na kupno czy budowę. Nie wszyscy je posiadali, więc musieli zaciągać kredyty. Wielu z duszą na ramieniu, bo najzwyczajniej w świecie obawiali się, że nikt nie zwróci im pieniędzy.
- Ale wystarczyło, by jeden z rolników dostał pieniądze z SAPARD-u, to zaraz składali wnioski następni z tej wsi - dodaje Namysło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska