Syndyk u krawcowych

Fot. Krzysztof Strauchmann
Szwaczka Ewa Krzyżowska, podobnie jak jej koleżanki, jest zaskoczona upadłością i obawia się utraty pracy.
Szwaczka Ewa Krzyżowska, podobnie jak jej koleżanki, jest zaskoczona upadłością i obawia się utraty pracy. Fot. Krzysztof Strauchmann
Upadł głuchołaski "Omex". 130 szwaczek straci etaty, ale będzie nadal pracować, bo zamówień nie brakuje.

Taka była ta firma
Zakłady Odzieżowe "Omex" istniały ponad 50 lat. W latach 80. firma, specjalizująca się w szyciu męskich płaszczy i kurtek, zatrudniała tysiąc osób. W 2000 roku została sprywatyzowana - 55 procent udziałów kupił biznesmen z Bytomia, reszta pozostała w rękach Skarbu Państwa. "Omex" wyspecjalizował się w szyciu lekkiej odzieży, głównie damskiej, na zlecenie firm z Niemiec, Holandii i Anglii. Załoga zarabiała około 560 zł na rękę. W marcu ubiegłego roku szwaczki odeszły od maszyn, ponieważ właściciel od stycznia 2004 nie wypłacał im pensji (dostawały 400 złotych w ratach po 50 złotych). Po kilku dniach protestu prezes wypłacił załodze po 500 złotych. Szwaczki wróciły do pracy. - Bałyśmy się, że inaczej ochroniarze nas nie wpuszczą na hale, a zarząd po cichu będzie chciał ogłosić upadłość - tłumaczyły swoją decyzję.

Sąd Gospodarczy w Opolu postanowił o upadłości "Omexu" w piątek, 11 lutego. Syndyk pojawił się w zakładzie w poniedziałek. Szwaczki nie chciały wczoraj rozmawiać z dziennikarzem. Tłumaczyły, że są zaskoczone upadłością i przestraszone wizją utraty pracy.

- Rzeczywiście, wszystkim wręczę wypowiedzenia, ale pracować będą nadal - zapewnia syndyk Małgorzata Koelner. - Myślę, że sąd nie będzie stawiał przeszkód, bym kontynuowała produkcję, dopóki zakład będzie miał zamówienia.
Zleceń, głównie od firm zagranicznych, nie brakuje. "Omex" szyje dla nich odzież (również pod ich marką).
- We wtorek przyjechał z Niemiec kontrahent negocjować umowę do końca października - mówi Małgorzata Koelner. - Zdziwił się, że w zakładzie jest syndyk, ale jest skłonny dać nam zlecenia, pod warunkiem, że załoga utrzyma dotychczasową jakość produkcji.
O upadłość "Omexu" wystąpił Zakład Ubezpieczeń Społecznych, któremu firma zalega ponad 2 miliony złotych.

- W 2003 roku będący w tarapatach finansowych "Omex" zawarł układ z wierzycielami - opowiada syndyk. - Zgodnie z nim w 2004 roku zakład zaczął spłacać swoje zobowiązania. Ale zabrakło już na składki dla ZUS. Niedawno konta firmy zablokował komornik i nie było nawet pieniędzy na wypłaty. Upadłość przerywa działania komornicze. Paradoksalnie to właśnie dzięki niej możliwa będzie dalsza produkcja.
Małgorzata Koelner zapewnia, że będzie starała się sprzedać zakład w całości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska