Lustracja europosła odroczona

Fot. Sławomir Mielnik
Fot. Sławomir Mielnik
- Nie znam zarzutów. Nie wiem, na jakiej podstawie Rzecznik Interesu Publicznego wysnuł wnioski, że mogłem być współpracownikiem SB - powiedział nam wczoraj opolski deputowany Parlamentu Europejskiego.

Stanisław Jałowiecki był szefem zarządu regionu opolskiej "Solidarności" przed stanem wojennym. Potem ukrywał się, wydawał podziemne pisma, w 1982 roku został skazany wyrokiem sądu wojskowego na 10 miesięcy więzienia. Po wyjeździe z kraju został publicystą, m.in. Radia Wolna Europa. W latach 1986-1988 był jej wicedyrektorem.

Jałowiecki miał się wczoraj stawić w Sądzie Lustracyjnym w Warszawie. Odchodzący z funkcji Bogusław Nizieński, opierając się na własnej analizie akt Jałowieckiego, postawił mu zarzut współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Poseł Jałowiecki nie przyjechał na proces, bo musiał być na posiedzeniu komitetu Parlamentu Europejskiego ds. transportu i turystyki, gdzie zabierał głos.
- Nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa ani agentem służ specjalnych PRL, choć chciały mnie one zwerbować - powiedział nam wczoraj.
Szczegóły oskarżenia, sformułowanego przez Bogusława Nizieńskiego na krótko przed końcem jego kadencji, nie są znane nawet oskarżonemu. Wczoraj sąd uznał jego nieobecność za usprawiedliwioną i przełożył początek procesu na 6 kwietnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska