Lekarze czekają na wirus z południa

Fot. Paweł Stauffer
Ewa Król, lekarka z opolskiej przychodni ZWM-Malinka, badała wczoraj Krystynę Szczepańską, którą zaatakowała grypa.
Ewa Król, lekarka z opolskiej przychodni ZWM-Malinka, badała wczoraj Krystynę Szczepańską, którą zaatakowała grypa. Fot. Paweł Stauffer
W Czechach szaleje epidemia grypy. Specjaliści są przekonani, że wkrótce dotrze do Polski. Na Opolszczyźnie już jest coraz więcej chorych.

W ostatnim tygodniu stycznia na grypę zachorowało 667 Opolan, w pierwszym tygodniu lutego - 1.065, a do wczoraj łącznie w tym roku zapadło na nią aż 9.597 mieszkańców województwa. To prawie dwa razy więcej niż w tym samym okresie roku 2004.

Na zagrożenie grypą natychmiast zareagował dr Norbert Krajczy, dyrektor ZOZ-u w Nysie, który w ostatni piątek wprowadził zakaz odwiedzin w miejscowym szpitalu.
- W Czechach na pograniczu z powiatem nyskim stwierdzono trzykrotnie więcej zachorowań na grypę niż do tej pory - tłumaczy Krajczy. - Wstrzymano tam również odwiedziny w szpitalach, zamyka się szkoły, więc i my nie mieliśmy na co czekać. Doszło już bowiem do tego, że przynajmniej 30 procent pacjentów, którzy u nas leżeli, miało infekcje dróg oddechowych. Zarazili się od tych, którzy ich odwiedzali.
W lutym najwięcej przypadków grypy odnotowano właśnie w powiecie nyskim (794), następnie w powiecie opolskim (385) i kędzierzyńsko-kozielskim (357). W rzeczywistości zachorowań może być więcej, bo lekarze nie o wszystkich przypadkach grypy powiadamiaja sanepid.

- Na razie mamy doniesienie o jednym powikłaniu pogrypowym, z terenu powiatu głubczyckiego - zaznacza Alicja Rapacz, kierownik działu statystyki Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Dziecko trafiło do szpitala z powodu podejrzenia zapalenia płuc.
Krystyna Lejkowska z Grupowej Praktyki Lekarzy Rodzinnych w Nysie najwięcej pacjentów z grypą przyjęła w ubiegłym tygodniu. - Blisko trzydziestu, gdy zazwyczaj w ciągu tygodnia grypę rozpoznaje się u trzech, najwyżej pięciu osób - precyzuje Lejkowska.
W NZOZ "ZWM-Malinka" w Opolu grypę ma trzy czwarte pacjentów. - Zalecam wszystkim pozostanie w domu, bo wirusy są bardzo agresywne - podkreśla dr Lucyna Woźniak, która sama w tym roku przeszła grypę. - Jeśli występują bóle mięśniowe, to trzeba przez pierwsze dni poleżeć w łóżku. Grypy nie da się przechodzić. Pacjenci, którzy to próbowali zrobić, ponownie do mnie wrócili. Stwierdzałam u nich powikłania bakteryjne w postaci zapalenia oskrzeli, zatok i tchawicy.

Jedynym sposobem, by uchronić się od grypy, są szczepionki. Apteki zapewniają, że jeszcze nimi dysponują lub mogą je sprowadzić w ciągu kilku godzin. Farmaceuci nie chcą gromadzić szczepionek, gdyż obawiają się, że mogą wszystkich nie sprzedać, a są one ważne tylko przez jeden sezon.

Opinie na temat "szczepić się czy nie" są podzielone. Nawet część środowiska medycznego uważa, że jest już na to za późno.
- Nieprawda, jak najbardziej można się jeszcze zaszczepić - podkreśla dr Jerzy Ciecierski, konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych. - Wystarczy siedem dni, aby organizm zdążył wytworzyć przeciwciała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska