Nie wszystko zostało spalone...

Zbigniew Górniak [email protected]
Z osobami, które ujawniły listę, skontaktował się były esbek.
Z osobami, które ujawniły listę, skontaktował się były esbek.
Tak zwana lista Golczuka z nazwiskami funkcjonariuszy SB z Opolszczyzny żyje już własnym życiem i prowokuje kolejne zdarzenia.

Z osobami, które ujawniły listę, skontaktował się były esbek, który zdradził im nazwiska zwerbowanych przez siebie współpracowników. Zaś do redakcji "NTO" zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako "szary czytelnik": - Skoro na liście Wildsteina są nazwiska współpracowników bezpieki, a na liście Golczuka - jej pracowników, to my wam załatwimy listę współpracujących księży do kompletu.

Przypomnijmy: we wtorek napisaliśmy o dwóch członkach działającej w latach 80. niepodległościowej, antykomunistycznej grupy młodzieżowej "Pokolenie", Jerzym Golczuku i Adamie Cieślińskim, którzy otrzymali od anonimowego nadawcy listę opolskich funkcjonariuszy SB z końcówki PRL, tych zweryfikowanych negatywnie, jak i tych, którzy potem zostali w służbie nowej Polski w szeregach UOP. Listę pokazują znajomym, jej fragment znalazł się w internecie, a jak nam powiedzieli sami zainteresowani, zależy im na uciszeniu chichotu bezpieki. Rzecz w tym, że po ujawnieniu "listy Wildsteina" zagrożone czuć się mogą osoby złamane przez SB i zmuszone do współpracy, nie zaś sami funkcjonariusze tajnej policji politycznej.

Zarówno Golczuk, jak i Cieśliński nie ukrywali się ze swymi zamiarami, co - jak uważają - było zapewne powodem, że w poniedziałek wieczorem, zanim jeszcze tekst o liście ukazał się w "NTO", skontaktował się z nimi esbek, który w latach 80. rozpracowywał ich i przesłuchiwał. Sam też jest na liście Golczuka.
- Zadzwonił na moją komórkę, zaproponował spotkanie, powiedział dosłownie tak: Nie jestem takim ch..., za jakiego mnie uważaliście - opowiada Golczuk. - Spotkaliśmy się z nim w knajpie pod Opolem. Podał nam nazwiska i pseudonimy tajnych współpracowników, naszych kolegów, których zwerbował. Te pseudonimy to "BMW" i "Elegant". To był dla nas szok. Analizowaliśmy z nim też listę esbeków, nazwisko po nazwisku. Po co? Żeby poznać prawdę.

Czy wersja podana po 15 latach przez funkcjonariusza SB w dziwnych okolicznościach sprowokowanych pojawieniem się listy zasługuje na wiarę?
Golczuk: - Tak, wierzę mu, miał przy sobie dokumenty, które nam przeczytał, one wyglądały bardzo wiarygodnie. Mówił, że wziął je z sobą z SB latem 89, kiedy w Opolu masowo palono dokumenty bezpieki, żeby ochronić agentów.

KOMENTARZ
Zdrówko
Zbigniew Górniak
Golczuk i Cieśliński to starzy podziemni wyjadacze, trudno zatem przypuszczać, aby dali się wpuszczać w maliny emerytowanemu esbekowi. Jednak to on w przeszłości podszedł ich już przynajmniej raz - kiedy zdobył tak wiele szczegółowych informacji, którymi teraz z nimi się dzieli. W ich pozyskaniu mieli mu pomagać "BMW" i "Elegant", których kiedyś, należy mniemać, lojalnie chciał chronić, przepuszczając przez komin ich raporty, ale teraz postanowił zdradzić. Dlaczego? Czy dlatego, że naprawdę nie jest taki zły, co wyraził dosadnie, choć mało elegancko? Niewykluczone: Szawłowi, gdy w drodze do Damaszku zamieniał się w Pawła, też mogło się wypsnąć jakieś mocne słowo. A może powodem nadciągająca i zapowiadana medialnie rewolucja moralna, więc warto się przysłużyć jej przyszłym ewentualnym zwycięzcom? Choć jak świat światem, a służby służbami, niewykluczona jest i trzecia opcja. Aby najtrafniej ją opisać, posłużmy się cytatem z opolskiego forum internetowego "GW":
"Siedzimy sobie w (...) firemkach na kierowniczych stanowiskach i mamy was w dupie, ujawniajcie sobie co chcecie, a jak już wszystko ujawnicie, przestaniecie ze sobą rozmawiać, zacznie was trafiać szlag... a my jak zwykle będziemy się z tego śmiać i pić za wasze zdrowie wódeczkę. A zapomniałbym, z tej listy spora część ma emeryturę z wyższych stopni, ponieważ pracowała jeszcze później wiele lat na stanowiskach kierowniczych w opolskim UOP i ABW, więc dane macie starusieńkie, jak widać. Zdrówko".

Były funkcjonariusz opowiedział też anegdotę jak z filmu. Kiedyś w kotłowni komendy wojewódzkiej milicji zapomniano nałożyć siatkę na komin i ciąg powietrza wywiał niedopalone dokumenty SB i rozrzucił je po okolicy. Ludzie przychodzili na dyżurkę, przynosili osmalone raporty: - To chyba wasze - mówili.
- Ja też wierzę temu, co ten człowiek nam pokazał i powiedział, bo w jego opowieści zbyt wiele elementów pasowało do naszej przeszłości. Zbyt wiele tajnych spraw znał, aby uważać, że blefuje - tłumaczy Adam Cieśliński.

Co zamierzają teraz zrobić ze swą wiedzą na temat "BMW" i "Eleganta"?
- Chcemy te nazwiska podać do publicznej wiadomości. Chcemy napiętnować kapusiów. Chcemy to zrobić dla sprawiedliwości - deklaruje Golczuk z zapałem. Nie chce jednak wyjawić nazwiska byłego esbeka, z którym się spotkał.
W pogłoskach krążących w środowisku byłych opolskich opozycjonistów na temat tajemniczego spotkania padało konkretne nazwisko funkcjonariusza: Cezarego K., który kiedyś rozpracowywał środowisko "Pokolenia". Wczoraj NTO skontaktowała się z nim - zaprzeczył wszystkiemu.

Natomiast Cieśliński i Golczuk rozmawiali wczoraj z człowiekiem, o którym były esbek powiedział im, że był tajnym współpracownikiem o pseudonimie "BMW". To dyrektor jednej z opolskich firm, ich dawny kolega z opozycji. Rozmowę nagrali na taśmę. Dyrektor zaprzeczył. Powiedział, że wystąpi do IPN o swoją teczkę, stwierdził, że jest w szoku, że nie donosił. Golczuk zapewnił go, że jako donosiciel nie dostanie swej teczki. Mężczyzna sprawiał wrażenie wstrząśniętego. Golczuk po rozmowie długo nie mógł uspokoić drżenia rąk.
- Po dwudziestu latach wraca wszystko do mnie. Najpierw telefon tamtego esbeka, teraz ta rozmowa. Od świtu dzwonią ludzie, chcą tej listy, żona nie wie, co się dzieje, a ja nie mogę spać z nerwów - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska