Wczoraj swojego zmarłego pół roku temu przyjaciela wspominał na spotkaniu z czytelnikami w opolskiej księgarni "Nowa". Pretekstem do rozmowy było "jeszcze ciepłe" wydanie "Pamiętnika orchidei" Zygmunta Kałużyńskiego (drukowane w Opolu).
To poszerzone o niepublikowaną wcześniej część "Pożegnania" wznowienie pozycji, która autorowi, wydawnictwu i jego właścicielowi w 2003 r. przyniosła rynkowy sukces (20 tysięcy sprzedanych egzemplarzy i nagroda dla najlepszej książki miesiąca).
- A zanim tę książkę wydałem po raz pierwszy, Zygmunt ostrzegał mnie, żebym zaczął od małego nakładu, bo on się źle sprzedaje i ja z torbami pójdę - opowiadał.
W ciągu dwóch lat działalności na liście autorów "Latarnika", obok Zygmunta Kałużyńskiego i samego Tomasza Raczka, znaleźli się też debiutanci, m.in. Marcin Szczygielski. Pierwszym recenzentem jego powieści "PL Boy" też był Kałużyński. "To moja najbardziej pikantna lektura, uśmiałem się jak świnia" - tak według Tomasza Raczka brzmiała ta pierwsza recenzja.
Wczoraj Raczek przypomniał się opolanom nie tylko jako wydawca, ale także krytyk filmowy i wdzięczny mówca. Sypał anegdotami z życia aktorów, sportowców, bohaterów jego wywiadów, wspominał swój epizod naczelnego w "Playboyu"...
W nietypowej jak na księgarnię scenerii, bo przy kawiarnianych stolikach, słuchały go głównie panie, popijając kawę, herbatę i zagryzając cukierki. Oczywiście, raczki...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?