Czekaliśmy na nie 9 lat

Redakcja
Z Lesławem Sobierajem, dyrektorem opolskiego ogrodu zoologicznego, rozmawia Justyna Janus

- W Polsce przez ostatnich 20 lat nie było goryli. Kilka ogrodów w kraju starało się o te zwierzęta, m.in. słynne warszawski i wrocławski. Żaden nie dostał zgody europejskiego koordynatora hodowli goryli. Jak wam się to udało?
- To była ciężka praca. Kiedy w 1996 roku zdechł nasz słoń, został po nim wybieg. Chcieliśmy coś zmienić w ogrodzie i myśleliśmy nad nową ekspozycją. Wtedy ktoś rzucił pomysł, że może by tak spróbować z gorylami. To było prawdziwe wyzwanie. Każdego roku na konferencji dyrektorów europejskich ogrodów spotykałem koordynatora i pytałem go, jak tam nasze goryle. Za każdym razem słyszałem, że jeszcze nie teraz. Aż w 2002 roku, na takiej właśnie konferencji, podszedł do mnie koordynator i zapytał, kiedy możemy zabrać do siebie zwierzęta, bo one już na nas czekają.
- Co go do nas przekonało?
- Moim zdaniem najważniejszy był sam pomysł i projekt miejsca, gdzie miały zamieszkać goryle. Zanim projekt powstał, objeździliśmy chyba wszystkie ogrody zoologiczne w Europie, które mają u siebie te zwierzęta. Podpatrywaliśmy, w jaki sposób zapewniają tam bezpieczeństwo zwiedzającym i zwierzętom. Ludzie w zoo zazwyczaj robią zdjęcia zwierząt, a ja fotografowałem ogrodzenia, kable pod napięciem, fosy. My się przygotowaliśmy, ale wybieg testować będą goryle. Po trzech miesiącach okaże się, czy wszystko jest w porządku.
- Do Opola przyjechały trzy samce. Nie będą się nudzić w swoim towarzystwie?
- Już nasza w tym głowa, żeby się nie nudziły. Przygotowaliśmy im zabawki: liny, huśtawki, hamaki, kartonowe pudełka. Jesteśmy trzecim ogrodem w Europie, który ma tak zwaną grupę kawalerską. W naturze także można je spotkać. W rodzinie rządzi jeden samiec. Kiedy młode samce podrastają, są przez szefa wypierane z grupy. Potem zbiera się kilka takich młodych samców i tworzą paczkę, która orbituje wokół rodziny. Każdy z jej członków liczy na to, że znajdzie się samica, z którą założy własne stado. Jeżeli za kilka lat europejski koordynator hodowli zadecyduje o przyznaniu nam samicy, to dwa samce pojadą do innego ogrodu, ale to dość daleka przyszłość. Na razie cieszymy się z tego co mamy. Gdybyśmy chcieli od razu sprowadzić do nas pełną rodzinę, czekalibyśmy na goryle jeszcze ładnych parę lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska