Znów napad na jubilera

Fot. Mirosław Dragon
Wczoraj przez cały dzień cała oleska policja była postawiona na nogi. Do godziny 23.15, gdy oddawaliśmy gazetę do druku, bandyci nie zostali złapani.
Wczoraj przez cały dzień cała oleska policja była postawiona na nogi. Do godziny 23.15, gdy oddawaliśmy gazetę do druku, bandyci nie zostali złapani. Fot. Mirosław Dragon
Dwóch zamaskowanych mężczyzn obrabowało wczoraj w biały dzień sklep jubilerski w Oleśnie. Ukradli biżuterię o wartości 30 tysięcy złotych.

Było kilka minut po dziewiątej, kiedy do sklepu jubilerskiego przy ul. Murka wtargnęli dwaj ubrani w kominiarki bandyci. Jeden uderzył sprzedawczynię i wycelował do niej z pistoletu. Drugi zrabował spod lady złotą biżuterię: pierścionki i kolczyki. Bandyci odepchnęli ekspedientkę i wybiegli ze sklepu.
Po drugiej stronie ulicy, na placu przy kościele, przechodził Dominik Pagacz, ubrany po cywilnemu policjant (nie był na służbie). Usłyszał wołanie o pomoc i zobaczył dwóch młodych mężczyzn, którzy zdjęli z ogolonych głów kominiarki i biegli w stronę parkingu.

- Od razu domyśliłem się, o co chodzi. Pognałem za nimi- opowiada Dominik Pagacz. - Dogoniłem jednego, odwrócił się w moją stronę. Zobaczyłem, że ma w ręku broń. Wtedy rzuciłem się na niego, przewróciłem go i zabrałem mu pistolet. Ale ten drugi wrócił się i kopnął mnie w głowę. Wstałem i znowu zacząłem ich gonić, ale zgubiłem ich z oczu.
Nikt z przechodniów mu nie pomógł.
- To było już po dziewiątej, na ulicy było pełno ludzi i wszyscy tylko stali i patrzyli - skarży się policjant. - Gdyby pomogli, może ten drugi by nie wrócił i mielibyśmy jednego bandytę.
Oleska policja skierowała do pościgu wszystkich funkcjonariuszy na służbie. Sprowadzono psy policyjne, które ruszyły tropem przestępców. Na parkingu straciły trop. Stąd najprawdopodobniej bandyci odjechali samochodem.
- Zabezpieczyliśmy jednak broń, mamy też krew i ubrania sprawców - mówi Alina Grzebiela-Kochman, oficer prasowy oleskiej policji. - Powinny pomóc w złapaniu bandytów.
Janusz Habrajski, właściciel sklepu jubilerskiego, jeszcze jest w szoku po napadzie. - A co dopiero ma mówić nasza pracownica, której bandyci przystawili pistolet do serca - mówi pan Janusz. - Mnie w tym momencie nie było w sklepie.
Jubiler oszacował straty na 30 tysięcy złotych, ale to wstępna kwota. - Muszę dopiero na spokojnie doliczyć się, co dokładnie zginęło - mówi.
Ewa Pyrkosz, właścicielka innego sklepu jubilerskiego w Oleśnie, mówi, że jubilerzy nie mają łatwego życia. - Bandyci nadal uważają, że złoto to najlepszy łup - uważa pani Ewa. - W tym roku miałam już trzy zuchwałe kradzieże.
Czwarty rabunek w ciągu pół roku
- W połowie grudnia 2004 dwaj mężczyźni napadli na jubilera przy ul. Piastowskiej w Kędzierzynie-Koźlu. Sterroryzowali bronią personel i zrabowali biżuterię wartości 60 tys. zł.
- 17 lutego 2005 do jubilera przy ul. Reymonta w Opolu weszło dwóch mężczyzn. Trzeci stał na czatach. Napastnicy przewrócili sprzedawcę na gabloty. Spłoszeni wybiegli, kradnąc tylko jeden złoty łańcuszek.
- 14 kwietnia 2005 do sklepu przy ul. Złotniczej w Kędzierzynie-Koźlu wbiegło trzech zamaskowanych mężczyzn. Sterroryzowali bronią dwie ekspedientki i trzy klientki. Młotkiem porozbijali gabloty i skradli złotą biżuterię wartości 300 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska