"Jastrząb" krąży nad polskimi drogami

Fot. Michał Wandrasz
Fot. Michał Wandrasz
Jeśli masz zbyt ciężką nogę, miej się w tym tygodniu na baczności. Drogówka w naszej części Europy zaczęła polowanie z radarami.

Jastrząb - taki kryptonim ma największa międzynarodowa akcja policji drogowej w środkowej Europie. Biorą w niej udział policjanci z Polski, Austrii, Czech, Słowacji, Słowenii i Węgier. Zwracają uwagę głównie na prędkość, pasy bezpieczeństwa i foteliki dla dzieci, a w szczególności na trzeźwość kierujących. Zbyt szybka jazda, alkohol za kierownicą i niezapinanie pasów zostały bowiem uznane przez Radę Europy za największe grzechy europejskich kierowców.

- Takie akcje są może i sensowne, ale w dużych miastach, a nie w Opolu, gdzie na służbie są jednocześnie trzy patrole drogówki na krzyż - powiedział nam jeden z opolskich funkcjonariuszy. - Dwie stłuczki jednocześnie i całego tego "Jastrzębia" szlag trafia, bo ktoś przecież musi jechać do kolizji.
Mieli jednak wczoraj policjanci także czas na ustawienie się z radarami na opolskich ulicach. Na Prószkowskiej stały nawet dwa radiowozy.

- Tu jest dość wąsko, obowiązuje ograniczenie do czterdziestki, a mimo to mamy już kilku delikwentów, którzy jechali powyżej 70 km/godzinę - mówi sierżant Piotr Pogoda z sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Opolu. - Wielu kierowców zdążyło jednak dać innym sygnał mruganiem i widać, jak ci gwałtownie hamują.
- Bardzo dobrze, że podjechaliście, bo jeżdżą tutaj jak wariaci - dodał przechodzący Stanisław Osiecki, mieszkaniec pobliskiego osiedla.
Akcja "Jastrząb" potrwa do niedzieli włącznie.
Mamy najwięcej ofiar
Podkomisarz Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji w Warszawie: - Polska pod względem bezpieczeństwa na drogach wygląda na tle innych krajów Europy Środkowej najgorzej ze względu na dużą liczbę ofiar śmiertelnych. Wypadków jest u nas proporcjonalnie mniej więcej tyle samo, ale o ile w innych krajach w 100 wypadkach ginie średnio od 2 do 4 osób, to u nas jest to aż 12 osób. Być może zawodzi cały system ratownictwa albo polscy kierowcy nie potrafią prawidłowo udzielić pierwszej pomocy rannym. W Polsce najbardziej mobilni są strażacy i należałoby się chyba zastanowić, czy tak jak w Niemczech, to właśnie na nich nie powinien spocząć główny ciężar niesienia pomocy ofiarom wypadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska