Tydzień zbijania bąków

Fot. Paweł Stauffer
Grupa uczniów z opolskiego technikum handlowego miała wczoraj lekcje "pod chmurką”, a dokładnie - nad stawkiem przy ul. Barlickiego. Kuba Kurpaska wymoczył w nim nawet nogi. Na murku od lewej: Grzegorz Filipkow, Mateusz Szczygieł, Sebastian Wróbel, Marek Wilczek, Michał Kogut.
Grupa uczniów z opolskiego technikum handlowego miała wczoraj lekcje "pod chmurką”, a dokładnie - nad stawkiem przy ul. Barlickiego. Kuba Kurpaska wymoczył w nim nawet nogi. Na murku od lewej: Grzegorz Filipkow, Mateusz Szczygieł, Sebastian Wróbel, Marek Wilczek, Michał Kogut. Fot. Paweł Stauffer
Opolskich uczniów można było wczoraj spotkać na wyspie Bolko, na lodach, na pizzy i na piwku z puszki, sączonym nad Młynówką. Wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinni być. Czyli w szkole.

W szkole do świadectwa

W szkole do świadectwa

- Czy można skrócić rok szkolny, żeby uniknąć fikcyjnych lekcji?
wiada Aleksander Iszczuk, opolski wicekurator oświaty:
- Wprowadzenie nowych rozwiązań leży w gestii ministerstwa. Możliwości jest wiele, rok szkolny mógłby się kończyć wraz z konferencją klasyfikacyjną, gdzie zapada decyzja o promocji do następnej klasy. Można zrezygnować z obowiązkowego wypisywania wszystkim rocznych świadectw. Wystarczą arkusze ocen, świadectwa można wypisywać uczniom tylko wtedy, gdy na przykład przenoszą się do innej szkoły. Tylko, czy takie rozwiązanie by przeszło? Świadectwa szkolne to element tradycji, całe rodziny na nie czekają. Nie można natomiast zakończyć roku szkolnego po konferencji, a po tygodniu wezwać uczniów, żeby im wręczyć świadectwa.

Byliśmy rano w szkole, na wszelki wypadek. Jedna pani, jak nas zobaczyła, to powiedziała, żebyśmy się jej lepiej nie pokazywali na oczy. No to się zmyliśmy - śmieje się Kuba Kurpaska z I c Technikum Handlowego w Opolu. Przed chwilą wykąpał się w stawku na Barlickiego. Z nudów.
- Przecież lekcje to fikcja, nauczyciele nie mają dzienników, a my nawet plecaków nie zabieramy - dorzuca jego kolega, Mateusz Szczygieł. - Nic nam nie zrobią, bo oceny wystawione. Mamy luz.

Oficjalnie trwa rok szkolny, zajęcia powinny się zakończyć dopiero 24 czerwca, czyli w dniu odbioru świadectw szkolnych. Faktycznie kończą się wraz z konferencją klasyfikacyjną, tydzień wcześniej. Widać to na opolskich ulicach. W godzinach przedpołudniowych nie ma takiego miejsca w Opolu, gdzie nie byłoby grupek młodzieży szkolnej. Jedni siedzą na lodach, inni w pizzerii, niektórzy spacerują po Bolko. Niektórzy leniwie sączą piwko nad kanałem Młynówka, tak jak Piotrek i Jarek z "mechanika".
- Powinni nam uczciwie powiedzieć: idźcie do domu i przyjdźcie w piątek po świadectwo. Po co utrzymywać tę fikcję? My nie zamierzamy w niej uczestniczyć - mówią 17-latkowie.
Nawet gdyby przyłapali ich strażnicy miejscy, nie grożą im żadne konsekwencje poza pouczeniem, że nie można pić w miejscach publicznych, i telefonem do rodziców.
- Mandaty możemy wypisywać wyłącznie osobom pełnoletnim, choć i tak robimy to tylko w wypadku, gdy pijący zachowuje się skandalicznie - tłumaczy Mirosław Banaś, komendant Straży Miejskiej w Opolu. - W tym tygodniu zwracamy szczególną uwagę na młodzież, patrolujemy ustronne miejsca, w pewnym sensie wyręczamy nauczycieli. To przykre, że szkoły tak liberalnie podchodzą do wagarów. Przecież to na nauczycielach spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo uczniów...

Po co ten tydzień

Po co ten tydzień

Czas między konferencją klasyfikacyjną, a zakończeniem nauki jest potrzebny nauczycielom na uzupełnienie arkuszy ocen i wypisanie świadectw (mają się tym zajmować po lekcjach). To bardzo zbiurokratyzowana praca. Szkoły nie mogą skrócić roku szkolnego.

Na szczęście na Opolszczyźnie nie było w ostatnich dniach drastycznych wypadków na wagarach, ale o tragedię nietrudno. Gimnazjalistka z Lublina, 14-letnia Joasia, straciła życie, bo koledzy dla zabawy wrzucili ją do Zalewu Zemborzyckiego. Wszyscy powinni w tym czasie być na lekcjach.
Wagary to norma. W Gimnazjum Publicznym nr 6 w Opolu na korytarzu pustki, gdzieniegdzie przemykają pojedyncze osoby. - Już bym siedział gdzieś nad wodą, jakby mi dali wolne - rozmarza się Michał Wojciechowski, pierwszoklasista. - Ale wolę przyjść do szkoły, żeby nie mieć problemów. Zabieram piłkę i gramy. Albo idziemy z nauczycielem na spacer.
Są jednak i tacy, których w tych dniach szczególnie ciągnie do szkoły. To trzecioklasiści, którzy w piątek pożegnają się z "szóstką". Karolina Janaszek, Przemek Drzazga, Natalia Lipińska, Kasia Sołtys, Łukasz Stachura i Ania Kołada przychodzą do gimnazjum, bo chcą jeszcze ze sobą pobyć. Lekcji nie ma.
- Zrzucamy się na kino albo idziemy na lody, razem z nauczycielem - dodaje Julia Bertsel z gimnazjum nr 5.
Można jednak ostatnie dni w szkole spędzić naprawdę pożytecznie. Iwona Podstawa, wychowawczyni klasy I H z gimnazjum nr 1 w Ozimku, zabrała swoją klasę pociągiem do Opola, na wycieczkę. Dzieci zwiedziły zabytkowy dworzec, gotycką katedrę i poznały pracę opolskich redakcji radiowej, telewizyjnej i "NTO".

- Taki wyjazd jest realizacją programu języka polskiego z pierwszej klasy, a dla uczniów niezłą frajdą - mówi polonistka Iwona Podstawa. - Ja nie mam problemu z frekwencją na lekcjach i do końca prowadzę zajęcia, wprawdzie luźniejsze, bo dzieci są już bardzo zmęczone nauką, ale jednak zajęcia. Uczniowie wiedzą, że choć świadectwa już wypisane, to rubryka z zachowaniem jest nadal pusta. W przeddzień zakończenia roku szkolnego odbywa się nadzwyczajna rada pedagogiczna, na której uczniowie mogą mieć obniżone oceny z zachowania za nieobecności.
Na niektórych nawet groźba obniżenia oceny z zachowania nie działa. Zresztą wielu rodziców chętnie wypisze swojej pociesze odręczne usprawiedliwienie za wagary.
- Co ma zrobić nauczyciel, któremu przychodzi na lekcję jeden uczeń? - pyta Małgorzata Ludwikowska, zastępca dyrektora Publicznego Gimnazjum nr 8 w Opolu. - To naprawdę nie jest wina nauczycieli, że nie ma zajęć. Nauczyciele są przygotowani do ich poprowadzenia, ale uczniowie nie przychodzą.
- To, że nie da się wyegzekwować obecności w szkole i poprowadzić zajęć, to wina nauczycieli - twierdzi Mieczysław Grabianowski, rzecznik prasowy Ministra Edukacji Narodowej i Sportu, przeciwnik wprowadzenia innych rozwiązań niż obowiązkowe lekcje do końca. - Skoro po zakończeniu pierwszego semestru, gdy trwa podobna przerwa, nie ma kłopotów z poprowadzeniem zajęć, teraz też nie powinno ich być.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska