Cała historia zaczęła się pod koniec października ub.r. od wypadku mercedesa sprintera pomiędzy Mochowem a Głogówkiem. Mężczyzna rzekomo okradziony wtedy przez funkcjonariuszy, którzy przyjechali do wypadku, zgłosił się na policję dopiero na początku czerwca tego roku. Trafił do Biura Spraw Wewnętrznych (tzw. policja w policji) i zeznał, że z jego rozbitego mercedesa zniknął telefon komórkowy. Zauważył jego brak, gdy wyszedł ze szpitala i odbierał przedmioty zabezpieczone przez policjantów na miejscu wypadku.
Biuro Spraw Wewnętrznych nadało sprawie kryptonim "Hieny" i powiadomiło Prokuraturę Rejonową w Prudniku. Podejrzewani o kradzież policjanci od samego początku stanowczo twierdzili, że są niewinni.
- Nie było konieczności zawieszać ich w obowiązkach służbowych, gdyż dzięki prowadzącej sprawę pani prokurator śledztwo przebiegało bardzo szybko i sprawnie - mówi nadkomisarz Ryszard Bałucki, zastępca komendanta powiatowego policji w Prudniku.
Za zgodą prokuratury funkcjonariusze z Biura Spraw Wewnętrznych sprawdzili, kto aktualnie korzysta z zaginionego telefonu. Tą osobą okazała się pewna kobieta, która z kolei powiedziała policjantom, że komórkę otrzymała od swego krewnego. Podczas przesłuchania mężczyzna - pracownik pomocy drogowej - przyznał się, że ukradł telefon i pieniądze znalezione we wraku mercedesa. Prokuratura postawiła mu zarzut, a policjanci zostali całkowicie oczyszczeni z podejrzeń. Telefon wrócił do właściciela.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?