Miało nie być żadnej sprawy

Fot. Joanna Forysiak
Janusz Sanocki nie ma wątpliwości: - To jest sprawa polityczna.
Janusz Sanocki nie ma wątpliwości: - To jest sprawa polityczna. Fot. Joanna Forysiak
Janusz Sanocki przekroczył uprawnienia i niezgodnie z przeznaczeniem wydał pieniądze - uważa Prokuratura Okręgowa w Opolu.

Chodzi o budowę głównej siedziby Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej z dotacji otrzymanej na usuwanie skutków powodzi 1997 roku. Pierwotnie miała się tam mieścić miejska biblioteka, Urząd Stanu Cywilnego i sala wystawowa dla nyskich artystów. Ale gdy za kadencji Sanockiego zrodził się pomysł założenia w Nysie uczelni, zmieniono przeznaczenie budynku.
- Transze dotacji były więc wydawane nieprawidłowo, niezgodnie z założeniami - informuje Lidia Sieradzka, rzecznik opolskiej prokuratury okręgowej.

Janusz Sanocki uznaje zarzuty za absurdalne: - Na własną rękę zmieniłem plany budynku? - dziwi się. - Tak może myśleć tylko idiota albo ktoś o bardzo złej woli. Zmian dokonałem tylko w takim sensie, że zamiast ściśle wyspecjalizowanego, powstał obiekt uniwersalny. Żeby później, gdy już będzie decyzja o powołaniu PWSZ, nie trzeba było go burzyć czy przebudowywać.
Były burmistrz przyznaje, że nie uzgadniał swoich planów z Bankiem Światowym, który kredytował budowę, bo nie widział takiej potrzeby. W tym czasie nie miał bowiem pewności, iż szkoła zawodowa w Nysie w ogóle powstanie.

- Moje działanie przyniosło gminie tylko korzyści - zapewnia Sanocki. - Zaoszczędziliśmy, lekko licząc, pół miliona złotych. I mnóstwo czasu, dzięki czemu PWSZ mogła zacząć działalność już w październiku 2001 r.
Janusz Sanocki twierdzi, że zarzuty prokuratury to odwet za to, iż krytykuje tę instytucję:
- Od lat głośno zarzucam jej tuszowanie afer polityków SLD. Zatuszowała sprawę sprzedaży za bezcen terenu byłej zajezdni w Nysie, sprzedaży terenu firmy "Budonys", umorzyła sprawę ewidentnego naruszenia ustawy o zamówieniach publicznych przy budowie sali gimnastycznej w SP nr 2 w Nysie. O korupcji w opolskim ratuszu pod rządami SLD prokuratura zawiadamiana była przez dwa lata, nim wybuchła publicznie "afera ratuszowa". Ruszono tę sprawę dopiero, gdy prokuratura dostała "z góry" zielone światło na zajęcie się Poganem. Opolska prokuratura jest wyraźnie powiązana z byłymi środowiskami PZPR (dzisiaj SLD) i atakuje mnie jako politycznego konkurenta - utrzymuje były burmistrz.
Nie ukrywa, że chce startować w wyborach do Senatu z ramienia ruchu na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych, co też może się nie podobać.

Lidia Sieradzka zaprzecza: - Prokuratura jest apolityczna. A zarzuty przedstawia, gdy ma wystarczające dowody - wyjaśnia. - Sprawę przejęliśmy w lutym 2003 roku, łącząc różne wątki. Zawiesiliśmy ją do marca tego roku, bo czekaliśmy na skomplikowaną opinię rzeczoznawcy budowlanego. Zarzuty, iż została wyciągnięta z powodu nadchodzących wyborów parlamentarnych, są nieuprawnione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska