Do tragedii doszło w piątek późnym wieczorem. Dariusz Naworski i Łukasz Pastyrczak mieli odwodnić zbiornik z benzolem koksowniczym. Gdy nie wracali przez dłuższy czas, postanowił do nich zajrzeć brygadzista Bernard Poplucz. Cała trójka zmarła na dnie niszy oddzielającej stalowy zbiornik z benzolem od otaczającej go obudowy z żelbetu.
- Po tragedii pracownicy Petrochemii zbadali stężenie tlenu w powietrzu. Było w normie, ale to nie wyklucza, że w momencie wypadku mogło wystąpić niedotlenienie - informuje okręgowy inspektor pracy Wiesław Bakalarz. Jego zdaniem śmierć robotników mógł spowodować benzen, który uwolnił się ze zbiornika benzolu w wyniku upałów. Ten działający na ludzki organizm jak narkotyk gaz jest trzy razy cięższy od tlenu, mógł więc opaść w miejscu pracy trzech zmarłych mężczyzn.
- To prawdopodobne, ale pewności jeszcze nie mamy - zastrzega inspektor Bakalarz. - Wątpliwości zostaną rozwiane dopiero, gdy otrzymamy wyniki sekcji zwłok. Kluczowe będzie stwierdzenie składu chemicznego powietrza w płucach ofiar wypadku - dodaje.
Jerzy Marszycki, prezes Petrochemii Blachownia, odmówił wczoraj wszelkich komentarzy na temat możliwych przyczyn piątkowej tragedii.
- W tej chwili bardzo intensywnie bada je nasza wewnętrzna komisja powypadkowa, PIP oraz prokuratura - stwierdził, dodając, że wyniki dochodzenia zostaną przekazane w formie oświadczenia. - Nie potrafię niestety określić, kiedy się ono zakończy - dodał prezes Marszycki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?