Opłaciło się katurlać przez pół Polski

Fot. Piotr Kowalczyk/Fotorzepa
Do Warszawy z Krzysztofem Dzienniakiem wjechał Michał Wiśniewski.
Do Warszawy z Krzysztofem Dzienniakiem wjechał Michał Wiśniewski. Fot. Piotr Kowalczyk/Fotorzepa
- Zrobiłem to! - cieszył się w piątek Krzysztof Dzienniak, który po 24 dniach podróży na kosiarce dotarł do firmy Kulczyk Holding i dostał dwa czeki po 100 tysięcy zł.

To nie był film

To nie był film

25-letni Krzysztof Dzienniak z Michałowa pod Brzegiem wyruszył kosiarką z Gdańska 29 czerwca. Do warszawskiej siedziby firmy Kulczyk Holding jechał przez Warmię i Mazury, Białystok, Lublin i Kielce. Przemierzył ponad 1000 kilometrów. Pomysł, by w ten sposób pomóc dwójce dzieci zaczerpnął z filmu "Prosta historia" Davida Lyncha. Stąd też nazwa wyprawy Krzyśka "Polska historia". Krzysztof jest przekonany, że "niemożliwe nie istnieje", co udowodnił już rok temu, jadąc ponad 5600 km na rolkach z Nowego Jorku do Seattle, do siedziby koncernu Microsoft w USA. Od Billa Gatesa, najbogatszego człowieka na świecie, dostał wtedy 20 tysięcy dolarów dla dwóch chorych dziewczynek.
Tuż przed wyprawą do firmy milionera Jana Kulczyka, mówił nam: - Jeśli udało mi się przekonać najbogatszego człowieka na świecie, to wierzę, że uda mi się także przekonać najbogatszego Polaka.
W ciągu sześciu lat Krzysiek Dzienniak chce dotrzeć w niekonwencjonalny sposób do sześciu najbogatszych ludzi na świecie.

25-latek z Michałowa pod Brzegiem dojechał pod warszawską siedzibę firmy w południe. Tuż za nim, na drugiej kosiarce, siedział Michał Wiśniewski z Ich troje, który w ten sposób poparł akcję Opolanina. Kiedy pracownicy Kulczyk Holding ogłosili, że dzieci dostaną 200 tysięcy złotych, Krzysiek z Michałem zaczęli bić brawo.
- Czuję ogromne spełnienie i radość, że potrafiłem to wszystko nakręcić - cieszył się Dzienniak. - I że pokazałem wszystkim, którzy wątpili w to, że się uda, że takie szalone akcje mają sens.

Marta Kociubi z Brzegu, której pociąg cztery lata temu zmiażdżył nożki, będzie teraz mogła odbyć profesjonalną rehabilitację, kupić nowe protezy.
- Czuję ogromną radość - cieszyła się mama Marty na wieść o sukcesie akcji. - Już nie będę musiała brać pożyczek na dojazdy do kliniki, skończą się kredyty. Zamówię tort i będziemy świętować.

Mama Krzysia Szymaszka z Tychów, który urodził się z porażeniem mózgowym, też nie mogła uwierzyć, że akcja się powiodła.
- Boże, już teraz wiem, jak się czują ci, którzy wygrali w totolotka - cieszyła się pani Teresa. - Dwanaście lat o synka walczę, już nie starczało rąk. A teraz taka pomoc, to cud! Nie zmarnujemy tych pieniędzy. Wierzę, że mój syn jeszcze stanie na nogi i kiedyś osobiście za te pieniądze podziękuje.
Firma Kulczyk Holding nie wspierała dotąd pojedynczych osób. Jednak akcja Krzysztofa Dzienniaka tak ujęła jej szefa, najbogatszego Polaka Jana Kulczyka, że postanowił zrobić wyjątek. Pieniądze dla dzieci podzielono po połowie. 100 tysięcy zł dla Marty trafi do fundacji na rzecz osób niewidomych i niepełnosprawnych "Pomóż i ty" w Gdyni, druga połowa, dla Krzysia - do "Domu Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym" w Opolu.

- Wybraliśmy te fundacje, ponieważ gwarantują fachową opiekę nad dziećmi - wyjaśniła przedstawicielka PR Kulczyk Holding.
- Od tej pory Martusia może na nas liczyć cały czas - zapewnił nas prezes gdyńskiej fundacji, Jacek Sojecki. - Będziemy reagować na każdą jej potrzebę. Zaczniemy od załatwienia wizyty w klinice w Poznaniu, z którą współpracujemy.
Krzysztof Dzienniak miał wczoraj dzień wielkiego triumfu, ale i odpoczynku. Zakończyła się bowiem jego 24-dniowa, mozolna podróż na kosiarce przez pół Polski.
- Teraz będę pilnował, aby te wywalczone pieniądze były jak najlepiej spożytkowane - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska