Psy wyły, gdy koła się robiły

Fot. Klaudia Bochenek
Andrzej Wrzeszykowski, właściciel pola, a zarazem wygniecionych w zbożu znaków, wprawdzie ufoludków nie widział, ale też wie, że człowiek takich cudów zrobić by nie mógł.
Andrzej Wrzeszykowski, właściciel pola, a zarazem wygniecionych w zbożu znaków, wprawdzie ufoludków nie widział, ale też wie, że człowiek takich cudów zrobić by nie mógł. Fot. Klaudia Bochenek
Trzy tajemnicze piktogramy pojawiły się na polu pszenicy pod Głogówkiem. Mieszkańcy spekulują: to UFO, człowiek albo natura.

Zrób to sam

Zrób to sam

Jak wygnieść sobie na polu własny krąg, podpowiada Anonimowy Twórca Pszenicznych Piktogramów (ATPP):
- Do zrobienia tajemniczego znaku potrzebna jest deska, drewniany pal i sznurek. Wbijamy pal w środku pola pszenicy, mocujemy doń sznur i deskę. Oddalamy się na bezpieczną odległość i zaczynamy spacer wokół pala. Przechadzka powinna trwać od 4 do 6 godzin. Aby mieć pewność, że zboże się dobrze uleżało i nad ranem nie wstanie. Kręgi tworzymy pod osłoną nocy. Nad ranem możemy obejrzeć swoje dzieło na żywo, a kilka dni później w telewizji i w gazetach.

Pierwszy znak pojawił się w ubiegłym tygodniu. Drugi i trzeci kilka dni później. Jeden ma średnicę 18 metrów, drugi o połowę mniejszą, a trzeci jest owalny. Kłosy pszenicy ułożone są zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zaczynając od środka kręgu. Wyglądają jakby wirowały. Mieszkańcy nie mogą się nadziwić: czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Chyba że w telewizji.

Powstawaniu kręgów towarzyszyły tajemnicze odgłosy: - Z tego, co pamiętam, psy wyły niemiłosiernie, krowy były jakieś niespokojne i zewsząd dobiegały takie dziwne przenikliwe dźwięki - opowiada Stanisław Mierzycki, jeden z mieszkańców Głogowca.
- Tej nocy, kiedy pojawił się drugi krąg, moi synowie słyszeli krzyki kobiety, później przeraźliwy pisk. Pewnie znowu UFO coś kombinuje - uśmiecha się Małgorzata Kotysz, sołtys Głogowca.
Strażnik pola Okręgowej Hodowli Zarodkowej, na której terenie pojawiły się owalne piktogramy, w nocy nawet coś widział.
- W całej okolicy nagle zgasły światła. Nie trwało to długo, może ze trzy minuty - relacjonuje Jerzy Zając. - Później wszystko wróciło do normy. Tyle że rano okazało się, że na polu są znaki...

Skąd te znaki na polach?

Zrobienie takich kręgów deską w ciągu jednej nocy wymaga wielogodzinnej pracy kilku ekip.
(fot. Fot. Klaudia Bochenek)

Skąd te znaki na polach?

Odpowiada Robert Bernartowicz z warszawskiej fundacji "Nautilus":
- Badaniem zbożowych piktogramów zajmuję się od pięciu lat i dałbym milion dolarów temu, kto by mi odpowiedział na te wszystkie pytania. Wiadomo, że część okręgów tworzą ludzie, ale są też takie, gdzie ingerencja ludzka jest wykluczona. Odróżnienie prawdziwego piktogramu od fałszywego jest dość trudne i kosztowne. Dla 100-procentowej pewności trzeba pobrać 1000 próbek z kłosów i przeprowadzić bardzo drogie badania. Są też inne, tańsze sposoby. Przy fałszywym kręgu widoczne są ścieżki dojścia, a położone zboże przylega do ziemi, zamiast być lekko uniesione. W prawdziwym kręgu wariuje sprzęt elektroniczny, a znaki są w kształcie lekkiej elipsy, nie idealnego okręgu. Być może wygniecione znaki w zbożu mają związek z kulami, które poruszają się nad polem. Sam takie widziałem. Nie twierdzę, że to kosmici, ale na pewno coś inteligentnego. Coś, co chce nam o czymś powiedzieć. Myślę, że to jakiś przekaz duchowy.

Swoją teorię na temat kręgów ma Andrzej Wrzeszykowski, prezes OHS. Od dawna śledzi naukowe rozważania na temat piktogramów.
- To zawirowania pola magnetycznego - przekonuje. - Bo człowiek tego zrobić nie mógł. W roślinach, czyli w zbożu również, są pierwiastki metali, które przy odpowiednim natężeniu promieniowania słonecznego i wietrze mogą utworzyć pole magnetyczne.
Wszyscy zarzekają się, że w UFO nie wierzą.
- Może jakieś siły wyższe - zastanawia się Ewa Pasztetnik, księgowa OHS. - Prawdą jest natomiast, że jak w kręgach znajdą się urządzenia elektroniczne, zaczynają fiksować.
- Byli z telewizji i jednemu czas cofnął się na kamerze - przekonuje Wrzeszykowski. - Może mamy tu do czynienia z jakimś załamaniem czasoprzestrzeni. No, chyba że ktoś kreśli znaki, chcąc nam w ten sposób coś przekazać. Może zbiory będą lepsze...

Niektórzy po wejściu w krąg dziwnie się czują. - Jak przechodziłam z jednego do drugiego, to nagle świat mi zginął z oczu - relacjonuje swoje przeżycia Irena Piróg, zootechnik z Głogowca. - Telefon komórkowy się wyłączył, mimo że zasięg był i bateria dzień wcześniej ładowana. Wydawało mi się też, że kawałek dalej zarys kolejnego kręgu widzę. Takie dziwne doznania.
Starsi mieszkańcy Głogowca kręgów we wsi jeszcze nigdy nie widzieli. Za to pamiętają, jak kiedyś niespodziewanie wybuchła bomba pod przydrożnym krzyżem. - A później w tym miejscu pojawiał się pies z czerwonym jęzorem i straszył ludzi - przypomina sobie sołtyska.
Tajemniczymi piktogramami zainteresowała się nawet prudnicka policja. Funkcjonariusze oglądali pole, zrobili zdjęcia i rozmawiali z gospodarzem.
- Ale notatki nie sporządzimy nawet gdyby pan prezes zgłosił szkodę - twierdzi Piotr Kulczyk, szef prudnickiego wydziału prewencji i ruchu drogowego. - Musielibyśmy mieć sprawcę, a tym jest prawdopodobnie natura.
O ufoludkach i latających tale-rzach policja nie chce słuchać. - Latające talerze? - śmieje się Kulczyk. - Chyba że podczas domowych interwencji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska