Uwaga! Naciągacze atakują pod opolskimi hipermarketami

Krzysztof Świderski, Radosław Dimitrow
Panoszą się wokół marketów i galerii handlowych szczególnie teraz, w przedświątecznym szczycie. Niektórzy udają nawet potrąconych na parkingu staruszków. Czy nie ma na nich sposobu?

Żebracy stali się plagą dużych sklepów. Grasuja na parkingach, zaczepiają klientów, prosząc wsparcie. Mówią, ze brakuje im na jedzenie. Niechętnie przyjmuja jednak pomoc w naturze, wolą brzęczącą monetę. Niektórzy dobrze znani są stałym klientom marketów.

Chuda, nerwowa blondynka od lat zaczepia ludzi na parkingu pod opolskim Realem przy ul. Sosnkowskiego. O parę groszy na mleko dla dziecka, które powinno się już zbliżać do pełnoletności.

W Strzelcach Opolskich naciągacze opracowali własny pomysł na wyłudzanie pieniędzy. Oszust o lasce chowa się słupkiem tylnej szyby cofającego samochodu. Gdy kierowca rusza, ten stuka laską o zderzak głośno krzycząc, że został potrącony. Zszokowani kierowcy wyciągali z portfela grube pieniądze - z przeprosinami i z obawy przed problemami z policją.

- Słyszałam o tej metodzie, moją koleżankę to spotkało - mówi pani Małgorzata ze Strzelec Opolskich. - Kiedyś uważałam, że ci ludzie rzeczywiście są biedni, skrzywdzeni przez los. Ale dziś wiem, że w większości to zwykli oszuści.

Naciągacze są zazwyczaj bardzo grzeczni. Wylewnie dziękują jeśli ktoś na parkingu pod marketem pozwoli im odwieźć wózek i zachować monetę. Żebranie to ich sposób na życie.

- I chyba nieźle sobie radzą, bo kilka razy dziennie widuję jak zajadają kebab w bistro - opowiada ekspedientka w jednym z butików w Realu przy ul. Sosnkowskiego w Opolu.

- Nie wiem, jak zachować się wobec wyłudzaczy - mówi pan Ryszard z Opola. - Gdy odmawiam, czuję się podle, jak pozbawiony serca drań. Kiedy daję, mam niejasne przeczucie że wychodzę na dobrodusznego frajera.
Wraz z mrozami żebracy przenieśli się pod dach. Na korytarze galerii handlowych i marketów.
Czasem otwarcie kradną.

- W Galerii Opolanin taki menel wyrwał mi torbę z zakupami i po prostu spokojnie odszedł, przez nikogo nie niepokojony - opowiada pani Basia. - Ochroniarz przybiegł natychmiast jak tylko zaczęłam wzywać pomocy i.... zwrócił mi uwagę, żebym tak nie krzyczała. Nawet nie próbował zatrzymać złodzieja.

- Bardzo mi przykro, nie słyszałem o tym przypadku - mówi Krzysztof Boczar, prezes PSS Społem, właściciela galerii. - Jesteśmy zdani na ludzi z agencji ochrony, a zdarzają się wśród nich i tacy.

Prezes Boczar przyznaje, że z okupującymi galerię i jej otoczenie typami właściwie nie sposób sobie poradzić. - Staramy się uprzykrzyć im życie, ale nie możemy ich wygonić, prawo na to nie pozwala. Nie możemy ich nawet zatrzymać. Ochroniarz, który zamknął w ubikacji - do przybycia policji - trzech wandali, którzy demolowali nam toalety, sam dostał mandat za bezprawne pozbawienie ich wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska