Żebracy stali się plagą dużych sklepów. Grasuja na parkingach, zaczepiają klientów, prosząc wsparcie. Mówią, ze brakuje im na jedzenie. Niechętnie przyjmuja jednak pomoc w naturze, wolą brzęczącą monetę. Niektórzy dobrze znani są stałym klientom marketów.
Chuda, nerwowa blondynka od lat zaczepia ludzi na parkingu pod opolskim Realem przy ul. Sosnkowskiego. O parę groszy na mleko dla dziecka, które powinno się już zbliżać do pełnoletności.
W Strzelcach Opolskich naciągacze opracowali własny pomysł na wyłudzanie pieniędzy. Oszust o lasce chowa się słupkiem tylnej szyby cofającego samochodu. Gdy kierowca rusza, ten stuka laską o zderzak głośno krzycząc, że został potrącony. Zszokowani kierowcy wyciągali z portfela grube pieniądze - z przeprosinami i z obawy przed problemami z policją.
- Słyszałam o tej metodzie, moją koleżankę to spotkało - mówi pani Małgorzata ze Strzelec Opolskich. - Kiedyś uważałam, że ci ludzie rzeczywiście są biedni, skrzywdzeni przez los. Ale dziś wiem, że w większości to zwykli oszuści.
Naciągacze są zazwyczaj bardzo grzeczni. Wylewnie dziękują jeśli ktoś na parkingu pod marketem pozwoli im odwieźć wózek i zachować monetę. Żebranie to ich sposób na życie.
- I chyba nieźle sobie radzą, bo kilka razy dziennie widuję jak zajadają kebab w bistro - opowiada ekspedientka w jednym z butików w Realu przy ul. Sosnkowskiego w Opolu.
- Nie wiem, jak zachować się wobec wyłudzaczy - mówi pan Ryszard z Opola. - Gdy odmawiam, czuję się podle, jak pozbawiony serca drań. Kiedy daję, mam niejasne przeczucie że wychodzę na dobrodusznego frajera.
Wraz z mrozami żebracy przenieśli się pod dach. Na korytarze galerii handlowych i marketów.
Czasem otwarcie kradną.
- W Galerii Opolanin taki menel wyrwał mi torbę z zakupami i po prostu spokojnie odszedł, przez nikogo nie niepokojony - opowiada pani Basia. - Ochroniarz przybiegł natychmiast jak tylko zaczęłam wzywać pomocy i.... zwrócił mi uwagę, żebym tak nie krzyczała. Nawet nie próbował zatrzymać złodzieja.
- Bardzo mi przykro, nie słyszałem o tym przypadku - mówi Krzysztof Boczar, prezes PSS Społem, właściciela galerii. - Jesteśmy zdani na ludzi z agencji ochrony, a zdarzają się wśród nich i tacy.
Prezes Boczar przyznaje, że z okupującymi galerię i jej otoczenie typami właściwie nie sposób sobie poradzić. - Staramy się uprzykrzyć im życie, ale nie możemy ich wygonić, prawo na to nie pozwala. Nie możemy ich nawet zatrzymać. Ochroniarz, który zamknął w ubikacji - do przybycia policji - trzech wandali, którzy demolowali nam toalety, sam dostał mandat za bezprawne pozbawienie ich wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?