Agresywne psy to już u nas plaga

Redakcja
Jeśli ktoś zostanie pogryziony przez psa, a nie uda się udokumentować, że zwierzę było szczepione przeciwko wściekliźnie, poszkodowanego czeka cykl leczenia, w tym seria specjalnych zastrzyków.
Jeśli ktoś zostanie pogryziony przez psa, a nie uda się udokumentować, że zwierzę było szczepione przeciwko wściekliźnie, poszkodowanego czeka cykl leczenia, w tym seria specjalnych zastrzyków. Paweł Stauffer
Lawinowo rośnie liczba Opolan pokąsanych przez psy. Na alarm bije sanepid w Krapkowicach, gdzie w 2013 roku pogryzionych zostało aż 91 osób.

Jeszcze w 2010 roku przypadków pogryzień na terenie naszego powiatu mieliśmy 13, a w ubiegłym roku aż 91. To już prawdziwa plaga! - mówi Kazimierz Łukawiecki, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krapkowicach. - A trzeba pamiętać, że to tylko przypadki zgłoszone.

Dwa psy, które pogryzły mieszkańców powiatu, są w tej chwili pod obserwacją z powodu podejrzenia o wściekliznę. To bardzo poważna, nieuleczalna choroba, dlatego pokąsani przez zwierzęta muszą przyjmować serię zastrzyków które ich przed nią ochronią.
Jednym z poszkodowanych jest Waldemar Lepich z Krapkowic, który po pracy dorabia sobie roznoszeniem ulotek.

- Szedłem uliczką, gdzie stoją domki jednorodzinne, gdy nagle z jednej z posesji wybiegł pies. Wrota były szeroko otwarte. Bestia była mała, ale jak mnie dziabnęła w nogę, to przez spodnie od razu przeciekła krew. Poczułem straszny ból - opowiada mężczyzna.

Z domu wybiegła kobieta i najpierw, na pytanie, dlaczego nie trzyma psa na uwięzi, próbowała się bronić, że to nie jej zwierzak. Potem nakrzyczała na pana Waldemara, że sam jest sobie winien, bo wszedł na jej posesję.

- Najpierw pomyślałem, że rana sama się zagoi, ale gdy wróciłem do domu, noga mi spuchła - relacjonuje pan Waldemar. - Poszedłem do szpitala, tam mi ranę opatrzono, dostałem zastrzyk. Dwa dni później zadzwonili z sanepidu, żebym się nie martwił. Pracownicy stacji poszli do tej kobiety i na szczęście okazało się, że pies był szczepiony. Obyło się bez dalszych zastrzyków.
Psy biegające bez smyczy, kagańca można spotkać wszędzie: w parkach, na podwórkach, ulicach. Ich właścicielom grozi za to kara grzywny do 250 zł, ale często nic sobie z tego nie robią.

- Trafił do nas właśnie 8-latek, który zaczął cykl leczenia przeciw wściekliźnie - mówi Wiesława Błudzin, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Podajemy surowicę, a potem pięć dawek szczepionki - w ramię.

Chłopiec mieszka w małej miejscowości 80 km od Opola. Został pogryziony przez psa, który biegał samopas, choć ponoć ma właściciela. Ważne było ustalenie, czy został zaszczepiony przeciwko wściekliźnie. Okazało się to jednak niemożliwe.

- Z relacji mamy dziecka wynikało, że najpierw próbowała to ustalić policja - dodaje dr Błudzin. - Potem ksiądz wygłosił komunikat z ambony, zapewniając, że właściciela nie spotka żadna restrykcja. Też nie pomogło.

Tymczasem wścieklizna to nieuleczalna choroba, dlatego tak ważne jest szybkie wdrożenie leczenia, które jej zapobiegnie.

Na Opolszczyźnie od 2010 roku zanotowano łącznie ok. 500 pogryzień przez psy. Tych zgłoszonych oficjalnie. Wiele przypadków jest jednak nie rejestrowanych.

- Ludzie nie mogą spokojnie pobiegać w plenerze, pospacerować z kijkami, bo muszą się opędzać od psów - podkreśla Kazimierz Łukawiecki. - To dotyczy całej Opolszczyzny. Mój znajomy, który często biega rekreacyjne nad Odrą w Opolu, zawsze zabiera ze sobą pojemnik z gazem. Na wszelki wypadek.

Krapkowicki sanepid przygotował ulotki i plakaty z instrukcją, jak się zachować na wypadek pogryzienia, gdzie szukać pomocy, gdzie zadzwonić. Będą kolportowane w całym powiecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska