Wielu bezrobotnych nie szuka pracy. Chcą ubezpieczenie

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
W lipcu przybyło ofert w opolskich pośredniakach, ale nie wszyscy bezrobotni są nimi zainteresowani, bo jedni w ogóle nie chcą pracować, a inni już pracują dorywczo czy "na czarno”.
W lipcu przybyło ofert w opolskich pośredniakach, ale nie wszyscy bezrobotni są nimi zainteresowani, bo jedni w ogóle nie chcą pracować, a inni już pracują dorywczo czy "na czarno”. Sławomir Mielnik
Część bezrobotnych rejestruje się w urzędzie pracy jedynie po to, by mieć ubezpieczenie zdrowotne. Chorą sytuację uzdrowiłby bezwarunkowy dostęp do darmowych świadczeń.

Statystyki

Statystyki

Z szacunkowych danych wynika, że na koniec lipca br. mieliśmy w regionie 44 525 osób zarejestrowanych jako bezrobotne (to o 773 mniej niż na koniec czerwca br.). Szacunkowa stopa bezrobocia wyniosła 12,5 proc., podczas gdy przed miesiącem - 12,7 proc. W tym czasie przybyło też ofert pracy w regionie - o ok. 370.

30 proc. bezrobotnych zarejestrowanych w polskich urzędach może być niezainteresowanych pracą, a jedynie opieką medyczną. Ta grupa nie potrzebuje ani ofert pracy, ani szkoleń, a wpływa na statystyki PUP-ów, które głównie z tego są rozliczane.

50 mln zł według szacunków ministerstwa pracy ma kosztować wprowadzenie nowego modelu ubezpieczenia zdrowotnego bezrobotnych tzw. jednego okienka (miałoby obsługiwać tylko tych, którzy potrzebują takiego ubezpieczenia). Wciąż jednak wymaga on dopracowania.

Dzień po tym, jak agencja zatrudnienia podpisała umowy z bezrobotnymi na kursy aktywizujące, które miały pomóc im w znalezieniu zatrudnienia, kilkoro z nich przyszło z informacją, że rezygnują, bo właśnie dostali pracę - relacjonuje Maciej Kalski z opolskiej firmy, która współrealizuje projekt aktywizujący dla mieszkańców powiatów opolskiego i strzeleckiego, którzy są w najtrudniejszej sytuacji na rynku. Bierze w nim udział w sumie 70 osób.

Praca w Opolu i regionie. Zobacz najnowsze oferty

Według Antoniego Dudy, dyr. Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu, ci, którzy zrezygnowali, prawdopodobnie już pracowali, ale "na czarno" i postawili pracodawcę przed wyborem: albo muszą odejść na szkolenia, albo dostaną legalną robotę, a co się z tym wiąże - ubezpieczenie zdrowotne.

To właśnie ubezpieczenie jest kluczowe dla wielu osób, które zgłaszają się do PUP-ów, choć pracy nie potrzebują. 35-letni Mirek z Opola przyznaje, że pracuje w jednym z zakładów stolarskich bez umowy.

- Legalnej roboty nie ma, a z czegoś żyć muszę. Szef co miesiąc obiecuje, że "okres próbny" wkrótce się skończy. Do tego czasu potrzebuję ubezpieczenia dla siebie, niepracującej żony i dzieci, jakby trzeba było iść do lekarza. Na prywatne leczenie za te 2500 zł, co dostaję, mnie nie stać.

To nieodosobniony przypadek. Grażyna Klimko, dyrektor PUP w Prudniku, mówi, że zdarza się, iż bezrobotni, którzy otrzymują ofertę pracy, nagle deklarują konieczność wyjazdu za granicę albo po prostu odmawiają przyjęcia propozycji. To skutkuje wyrejestrowaniem na minimum cztery miesiące.

Dyrektorzy pośredniaków podkreślają, że "chorą sytuację" uzdrowiłoby zapewnienie ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich Polaków, skoro równy dostęp do świadczeń opieki medycznej finansowanej z pieniędzy publicznych jest zagwarantowany w Konstytucji RP. Choć jednak mówi się o tym od lat, dotąd nie udało się wprowadzić żadnych rozwiązań.

- Gdyby było jasno powiedziane, że te osoby z różnych powodów, jak choćby konieczność sprawowania opieki nad dziećmi czy zły stan zdrowia, nie szukają zatrudnienia, to moglibyśmy efektywniej działać i wydawać pieniądze na aktywizację tych, którzy naprawdę chcą pracować - komentuje dyrektor Duda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska