Szczęśliwy koniec pieskiego życia. Posokowiec spod Prudnika trafił do adopcji

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Pies w czasie interwencji 18 sierpnia 2016 roku
Pies w czasie interwencji 18 sierpnia 2016 roku Archiwum fundacji Szara Przystań
Skazany za znęcanie się nad psem w sądzie oskarżył fundację pomocy zwierząt o handel odebranymi psami. Fundacja zdecydowanie zaprzecza.

Pies rasy posokowiec bawarski, który został przejęty w czasie interwencji w jednej z wiosek pod Prudnikiem, trafił do do darmowej adopcji. Doszedł do siebie, ma nowych, troskliwych właścicieli i czuje się dobrze - mówi Patrycja Bache, zastępca prezesa Fundacji Pomocy Zwierzętom Bezdomnym SZARA PRZYSTAŃ, która prowadzi specjalne pogotowie adopcyjne dla posokowców. - To nieprawda, że pies został sprzedany.

18 sierpnia 2016 roku przypadkowy świadek zawiadomił fundację z Zabrza, że w jednej z wiosek pod Prudnikiem w złych warunkach trzymany jest pies myśliwski. Na miejsce zaraz pojechali przedstawiciele fundacji, inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu oraz policjanci z Prudnika.

- Pies był trzymanym na 1,5 metrowym łańcuchu - opowiada Patrycja Bache. - Miski były poza zasięgiem łańcucha, a woda w wiadrze była zielona i kwitnąca! Buda na posesji była bardzo zniszczona i za mała, pies nie mógł nawet się w niej zmieścić.
Lekarz weterynarii potwierdził, że posokowiec miał 5 kilogramów niedowagi. Badania laboratoryjne ujawniły dodatkowo hemofilię, spore niedożywienie, zarobaczenie skórne (pchły, wszoły, kleszcze w bardzo dużej ilości), robaki w przewodzie pokarmowym pochodzenia rybnego, bo prawdopodobnie pies jadł stare, surowe ryby.

Właściciel psa - Marcin T. w czasie interwencji zrzekł się pisemnie swojego psa. Jednak 4 kwietnia na rozprawie karnej, w której wystąpił jako oskarżony o znęcanie się nad psem, sam oskarżył interweniującą fundację o bezprawne odebranie mu zwierzęcia i następnie „przehandlowanie” go za pieniądze. Twierdził, że lekarz musiał badać jakiegoś innego psa. Dowodził, że on swoje zwierzę bardzo kocha, chce je odzyskać i wcześniej bezskutecznie próbował się kontaktować z fundacją, aby mu oddano zwierzę.

Tłumaczył się też chorobą, która czasowo uniemożliwiła mu osobiste zajęcie się psem, ale wtedy powierzył go opiece swojej siostry.

Sąd w Prudniku warunkowo umorzył postępowanie karne na czas 1 roku próby, ale skazał Marcina T. na zapłatę 500 zł. na cele społeczne.

Zobacz: Pies najlepszym przyjacielem człowieka. Jak to jest mieć cztery zwierzaki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska