Pielgrzymka motocyklistów. Do św. Anny przyjechali z całej Polski

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Pielgrzymka motocyklistów na Górę św. Anny.
Pielgrzymka motocyklistów na Górę św. Anny. Krzysztof Ogiolda
Na mszę do groty przyjechało około 7 tysięcy pątników. Przewodniczył jej abp Wiktor Skworc. Motocykliści prosili o bezpieczeństwo na drodze. Pamiętali też o kolegach, którzy zginęli w wypadkach.

Grzegorz Wiciok na pielgrzymkę przyjechał z Grodziska koło Strzelec Opolskich. Niedaleko ołtarza ustawił swoją zrobioną w Niemczech na bazie „garbusa”, błyszczącą chromem trojkę.

- Wyciągnie koło 120 kilometrów na godzinę, ponieważ już parę lat ma, jest dziś warta około 35 tysięcy zł – mówi pan Grzegorz. - Motocykle to jest moja pasja, może nawet śruba – śmieje się pan Grzegorz. - Jeżdżę nie tylko po Polsce, ale i do Czech. Rocznie pokonuję około 10 tysięcy kilometrów. Zaczynałem ćwierć wieku temu od jawy i emzety. Miałem junaka i panonię. Stopniowo doszedłem do tej trojki.

Z Krośnicy przyjechał do św. Anny Hubert Grabowski. - Moja pasja motorowa zaczęła się, jak jeszcze byłem dzieckiem – mówi.

- Podkradłem bratu simpsona, żeby trochę pojeździć. Potem jeździłem w wojsku i za komuny miałem wsk. Dziś mi brakuje parę lat do sześćdziesiątki, ale jeszcze lubię poczuć wiatr we włosach. Jeżdżę kawasaki 800.

Pan Hubert przyznaje, że ta pielgrzymka jest m.in. po to, żeby prosić o bezpieczeństwo na drodze i modlić się za tych kolegów, którzy zginęli w wypadkach.

- Jednych spotkało to przez nieuwagę, inni pewnie szaleli – mówi. - Zdarzają się ludzie nieodpowiedzialni w samochodach, są i na motocyklach. Jak jadę autem i wyprzedza mnie ścigacz mający 200 na liczniku, to mnie to przeraża, choć sam jestem motocyklistą.

Motocykl bywa też pasją rodzinną. Iwona i Marek Melcerowie z Dębskiej Kuźni przyjechali razem. On kieruje, ona jest pasażerką.
- Trzeba mieć dużo odwagi, żeby być żoną motocyklisty – przyznaje. - Ale mniejszy strach odczuwam, jak jadę z mężem niż jak wiem, że on podróżuje sam. Nasze małżeństwo było pierwsze, pasja przyszła potem.

- Zaczynałem od motoroweru, tu przyjechałem motocyklem marki BMW – dodaje pan Marek. - Lubimy nią jeździć razem. Przede wszystkim po śląsku. Tej adrenaliny nic nie zastąpi.

Pielgrzymi do św. Anny przyjechali nie tylko z Opolszczyzny. Tradycyjnie nie zabrakło górali. Mocno reprezentowany był czarny Śląsk. Z Żor przyjechał ks. Krzysztof Patas, kapelan katolickiego klubu motocyklowego „Łowcy dusz”.

- Jeżdżę od 13. roku życia – mówi ks. Krzysztof. - Nie spodziewałem się, że jako ksiądz będę mógł tę pasję kontynuować. W klubie propagujemy postawy chrześcijańskie, zwłaszcza braterstwo. Regularnie pomagamy hospicjum, wspieramy osierocone dzieci, promujemy dobro. Pamiętam, jak ta pielgrzymka się zaczynała 15 lat temu, było nas 70. Dziś jest nas 7 tysięcy, choć w Polsce odbywa się dziś wiele imprez motocyklowych.

W koncelebrze duszpasterzy motocyklistów mszy św. przewodniczył abp Wiktor Skworc, metropolita górnośląski. Podziękował uczestnikom za chrześcijańskie „motocyklowe znaki” na co dzień: za to, że się na drodze pozdrawiają, że nie zostawiają kolegi, który ma defekt na drodze bez pomocy i za to, że kiedy jadą w grupie, prowadzi ten, kto ma najsłabszy pojazd.
- Tu na Górze św. Anny jesteśmy wszyscy w jednym klubie Bożej rodziny ludzi ochrzczonych, którzy budują wspólnotę wokół Ewangelii i Eucharystii. Waszą obecność tu traktuję jako odpowiedź na darmową łaskę Bożą otrzymywaną od chrztu.

Metropolita - to tradycja - pobłogosławił po mszy św. pojazdy. Motocykliści kwestowali na cele dobroczynne. M. in. na dzieci z Aleppo i na renowację opolskiej katedry.

Zobacz także: PIELGRZYMKA MĘŻCZYZN DO ŚW. ANNY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska