Chuligani pod oknami

Magda Trepeta [email protected]
Wandale przesiadujący na przystanku autobusowym zamienili nasze życie w koszmar - żalą się państwo Berowie z Olszowej.

Wiata przystankowa przy ul. Wiejskiej stoi tuż przy ich domu, naprzeciwko okien pokoju ich córeczek. Od posesji jest oddalona o 4 metry. Zdaniem władz gminy, jest to odległość wystarczająca. Berowie uważają jednak inaczej. Młodzież oraz lokalni amatorzy piwa zrobili sobie z przystanku miejsce spotkań.

- Już tak dłużej nie możemy! - po pierwszych słowach Małgorzata Ber zaczyna płakać. - Nic, tylko wieczne hałasy, przekleństwa, a po paru piwach nawet rzucanie kamieniami! Ostatnio na przystanku zbili szybę.
Andrzej Ber, mąż pani Małgorzaty, przynosi do pokoju małego pieska. Zwierzę jest kalekie, ma niedowład tylnych łap.
- Proszę zobaczyć, jak go skatowali - pokazuje. - Tak dostał kamieniem, że ledwo z tego wyszedł. To już nie chodzi o nas, tylko dzieci szkoda. One to przeżywają najbardziej.
Na pytanie, czy się boją przystankowych chuliganów, Agata i Danusia kiwają głowami i od razu zaczynają płakać.
- Dzieci nie śpią po nocach. W ogóle nie siedzą u siebie w pokoju, tylko przychodzą do nas i błagają "mamusiu, pozwól nam zostać u siebie" - opowiada Małgorzata Ber. - Nawet nauczycielka w szkole zauważyła, że dzieci są niewyspane, zasypiają na lekcjach. Zwróciła Agatce uwagę, a to przecież nie jej wina. Z kolei najstarsza córka wpada w histerię, bo wkrótce zdaje maturę, a nie ma się nawet jak uczyć!

Pan Andrzej wielokrotnie interweniował w tej sprawie - zarówno w starostwie powiatowym, które jest zarządcą drogi, jak i w urzędzie miejskim w Ujeździe, który wybrał miejsce na ustawienie wiaty. W piśmie skierowanym do rodziny Berów burmistrz Ujazdu stwierdził, że przystanek jest oddalony od granicy posesji o 4, a od domu o 9 metrów i nie widzi zasadności zmiany jego lokalizacji. Nie pomogły także interwencje u pani sołtys, która uważa, że problemu nie ma.

- Przecież przystanek musi być w środku wsi - mówi Teresa Podolska. - Jakoś innym sąsiadom nie przeszkadza, tylko właśnie im!
Na stwierdzenie, że wiata nie stoi pod innymi domami, tylko pod oknem Berów, sołtys się zaperza.
- Pan Ber jest konfliktowy i dlatego tak się wykłóca - uważa. - Moim zdaniem tam żadnego problemu nie ma. Nie będę interweniować w tej sprawie, bo przystanek stoi w dobrym miejscu, a szybę wybili przyjezdni, nie miejscowi. Jakoś zawsze był u nas spokój.
Andrzej Ful, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego i Dróg Powiatowych, uważa, że nie ma przeciwwskazań, by zmienić lokalizację przystanku.
- Wiata jest własnością gminy Ujazd i to ona - w porozumieniu z mieszkańcami - może podjąć taką decyzję - mówi Ful. - My, jako zarządca drogi, możemy wyznaczyć nowe miejsce. Jesteśmy otwarci na propozycje władz gminy.
Znajdziemy nowe miejsce
Kiedy gmina pomoże rodzinie Berów i przesunie przystanek w inne miejsce?
Odpowiada Tadeusz Kauch, burmistrz Ujazdu:
- Nie wiedziałem nic o tym, że cierpią dzieci. To całkowicie zmienia postać rzeczy. W swoich pismach pan Ber nic o tym nie wspomniał. Myślałem, że z czystej wygody nie chce, by wiata stała przy jego domu, a tu się okazuje, że problem jest naprawdę duży. Dziś będę w Olszowej i porozmawiam na ten temat z radą sołecką. Ustalimy, gdzie można ustawić przystanek, by nikomu nie przeszkadzał. Sprawą zajmiemy się zaraz po Nowym Roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska